
„Jako „turyści spod znaku radioaktywnego” dowiedzieliśmy się, że przez wieki działalności kopalnia uranu pochłonęła tysiące a nawet miliony istnień ludzkich”.
Prolog
Bogata historia pogranicza polsko-czeskiego z ogromnym wpływem działań pruskich, austriackich i niemieckich wywarła ogromny wpływ na Ziemię Kłodzką. Region ten obfituje w mroczne zamki, warownie i twierdze. Bogactwa naturalne terenów położonych na obszarze Kotliny Kłodzkiej od zawsze były łakomym kąskiem dla wszystkich. Oprócz malowniczych krajobrazów majestatyczne SUDETY skrywają wiele bogactw i tajemnic pod ziemią. Wiele faktów skłoniło nas – „turystów spod znaku radioaktywnego” do eksplorowania Dolnego Śląska, odkrywania podziemnych miast Gór Sowich, podziwiania cudów natury i poszukiwań uranu – kruszywa o wielkiej mocy energetycznej. Czy udało nam się osiągnąć cel – dowiecie się czytając naszą opowieść do końca.
Do kolejnego wyjazdu w okolice Kotliny Kłodzkiej skłoniła nas ciekawość i pewien niedosyt, który pozostał ostatniej wizycie w tych stronach. Co sprawia, że jest tu tak magicznie i ciekawie, że chce się ciągle wracać ?
Na terenie Kotliny Kłodzkiej leży pięć uzdrowisk i dwadzieścia sześć sanatoriów, które potwierdzają wyjątkowe walory zdrowotne tego regionu. Rejon Dolnego Śląska słynie jednak nie tylko z sanatoriów, ale i z górnictwa. Właśnie tu – w wielu kopalniach wydobywano węgiel kamienny, rudy metali, kamienie szlachetne, złoto i różne inne minerały. Według niektórych źródeł historycznych właśnie w tych górach wydobyto uran, który posłużył do konstrukcji bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę i Nagasaki. Niewielka powierzchnia kotliny sprawia, że z centralnie położonego Kłodzka jest blisko do każdej z okolicznych atrakcji, czego dowodem są licznie odwiedzający tę część Polski turyści.
Mimo dość szybkiego środka lokomocji jakim jest motocykl i tak nie udało nam się zobaczyć wszystkiego co zaplanowaliśmy. Są różne rankingi atrakcji turystycznych Kotliny Kłodzkiej. Jeden z nich wymienia kolejno:
– Szczeliniec w Górach Stołowych,
– kolorowa fontanna w Polanicy,
– Zamek Leśna na górze Szczytnik,
– Jaskinia Niedźwiedzia w Kletnie,
– Zakład Przyrodoleczniczy „Wojciech” w Lądku-Zdroju,
– Rynek w Dusznikach-Zdroju,
– Błędne Skały w Górach Stołowych,
– Most Świętego Jana w Kłodzku,
– Kościół Nawiedzenia NMP w Wambierzycach,
– Muzeum Zabawek w Kudowie.
My stworzyliśmy swój ranking wyjazdowy złożony z trzech żelaznych punktów:
1. Zamek Książ z tajemniczymi podziemiami.
2. Objazd Kotliny Kłodzkiej bocznymi dróżkami w poszukiwaniu pięknych widoków.
3. Kopalnia uranu k. Kletna.
30.04.2015 DZIEŃ PIERWSZY
Ostatnie popołudniowe godziny kończącego się kwietnia spędziliśmy już w siodle. Pakowanie poszło bardzo szybko, zresztą wzięliśmy tylko kilka najpotrzebniejszych gratów: namiot, maty, śpiwory, kuchenkę i garnki. Od punktu docelowego – zamku w Książu dzieliło nas około 590 kilometrów. Temperatura spadała w dość szybkim tempie – z przyjemnych 15 stopni Celsjusza już po kilku godzinach zrobiło się niezbyt przyjemne 6 stopni. Przed nami i za nami kłębiły się coraz ciemniejsze chmury, które bynajmniej nie zwiastowały dobrej pogody. Nastała noc i na ciemnym niebie naszą
uwagę przykuł bardzo jasny chwilami obiekt. Zastanawialiśmy się, czy to czasami nie jest rosyjska rakieta kosmiczna Progress mająca dostarczyć 2,5 ton zaopatrzenia dla kosmonautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Byliśmy w błędzie ponieważ przewidywany czas spadania jej fragmentów to 7-11 maja 2015 roku. Cóż więc to było…?
W gęstej zabudowie okolic Wałbrzycha nie mieliśmy szerokiego pola do działania w poszukiwaniu noclegu na dziko. Po długich i bezowocnych poszukiwaniach zakończyliśmy ostatecznie wieczór w przydrożnym hoteliku. Do snu ukołysał nas kiepskiej jakości horror o krwiożerczych duchach! Cóż jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
01.05.2015 DZIEŃ DRUGI
Rano przy śniadaniu dowiadujemy się, że na zamku Książ odbywa się aktualnie Festiwal Kwiatów i Sztuki. Właściciel naszego hoteliku, który przyrządził nam własnoręcznie pyszną jajecznicę na boczku radzi nam pospiech, jeśli chcemy zwiedzić zamek i porozglądać się po okolicy. Chwile później jesteśmy już spakowani i jedziemy w kierunku Książa. Dzięki tej informacji udało nam się właściwie dojechać niemal pod sam zamek i uniknęliśmy stania w korkach.
Zamek Książ prezentuje się majestatycznie i zrobił na nas ogromne wrażenie. Niestety nie udało nam się w pełni odkryć i poznać jego tajemnic oraz mrocznych owianych złą sławą sekretów. Wiele eksponatów i sal zamkowych ze względu na trwający festiwal była niedostępna lub zakryta. W podziemiach do zwiedzania udostępniona jest jedynie 90-metrowa trasa położona najwyżej i zarazem najpłycej. Poniżej pod przykrywką różnych badań z zakresu fizyki i geologii ukryte są znacznie głębsze korytarze – niestety niedostępne dla zwykłych zjadaczy chleba. Fragment zaczerpnięty
z ksiaz.eu:
„… emerytowany oficer Wojska Polskiego, Józef Piszczek z Wrocławia, zgromadził mnóstwo argumentów wskazujących na to, że utajnione tak skrupulatnie przez Niemców dokumenty związane z zamkiem Książ i kompleksem „Riese” w Górach Sowich, dotyczyły zupełnie innej, znacznie większej inwestycji militarnej, najprawdopodobniej eksperymentalnej fabryki najnowocześniejszej broni rakietowej, a może nawet – atomowej, słowem niemieckiej Wunderwaffe (cudownej broni), która miała odwrócić losy wojny”.
Program Bogusława Wołoszańskiego z 2000 roku pozostawił bez odpowiedzi wiele pytań, a ponoć podziemia Książa pod koniec II wojny światowej miały pomieścić całe składy pociągów. Te oraz wiele innych tajemnic do dziś nie zostały odkryte lub po prostu nie ujrzały światła dziennego. Podziemia zamku kojarzono z innymi gigantycznymi budowlami pod ziemią. Jaką rolę odgrywały w tym wszystkim obiekty podziemne na Zamku Książ, pod Osówką, czy Włodarzem? To w dalszym ciągu dla nas zagadka, która wciąż jest „ściśle tajna” i dobrze strzeżona. Jak usłyszeliśmy
od przewodników akta III Rzeszy mają być odtajnione w 2020 roku. Być może wtedy odkryjemy to, co przez lata było tak wielką tajemnicą.
Wędrówka podziemnymi korytarzami zamku Książ rozbudziła w nas wielką ciekawość i postanowiliśmy wybrać się do jednego z wielu podziemnych skalnych miast w Górach Sowich. Nasz wybór padł początkowo na Sztolnie Walimskie, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na wizytę w podziemnym mieście Osówek.
Osówek to drugi co do wielkości kompleks podziemnych budowli militarnych III Rzeszy w Górach Sowich z końca II wojny światowej. Pełno tu zasypanych korytarzy, które prawdopodobnie łączyły ze sobą wszystkie podziemne górskie miasta. Do zwiedzania udostępniono 1800 metrów, a to zaledwie część rozległego i ogromnego obiektu. Niedokończoną część projektu „Riese” nazywanego Olbrzymem rozpoczęto w 1943 roku. W wyniku zmasowanych prac, do których często wykorzystywano więźniów z pobliskiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen powstał ogromny system betonowych korytarzy, hal i umocnień. W mniemaniu historyków podziemne miasto miało być kwaterą Adolfa Hitlera, podziemną fabryką zbrojeniową lub obiektem doświadczalnym służącym do produkcji tajnej broni. Aktualnie miasto często wykorzystywane jest jako plan filmowy.
Po obchodzie podziemnych labiryntów w Osówku pojechaliśmy w stronę Czech do Bozanova, aby wspiąć się na Broumowskie Skały i podziwiać widoki z góry. Trzeba przyznać, że Broumovskie Steny w Czechach są dzikie i mniej zadeptane od Błędnych Skał. Dodatkowym atutem jest wejście bez biletów i jakichkolwiek innych opłat. Wspinamy się pieszo w naszych ubrankach motocyklowych. Dość strome podejście i przeciskanie się między szczelinami skalnymi wycisnęło z nas siódme poty, ale widoki były tego warte. W trakcie spaceru mijamy bloki skalne przypominające
porozrzucane bunkry, okręty lub inne futurystyczne budowle. Schodząc z góry zaczynamy się rozglądać za potencjalnym miejscem noclegowym – dochodzi już prawie godzina dziewiętnasta. Udaje nam się znaleźć świetną miejscówkę w pobliżu parkingu, ale brak możliwości zakupu złocistego chmielowego napoju (święto 1 maja) skłania nas do powrotu do kraju. Z Bozanowa przebijamy się malowniczym skrótem do Radkowa, którym nie chce nas „puścić” google maps. Mamy szczęście do dróg, których nie widzi nasz GPS! Jego niewiedza nie powstrzymuje nas jednak nigdy przed jazdą niezaznaczonymi na mapie drogami. Zawsze jest niezła zabawa i odrobina przygody! Na granicy rozciąga się piękny widok.
Po dotarciu do Karłowa drogą przez Park Narodowy Gór Stołowych rozglądamy się za noclegiem. Wszystko zajęte, a na terenie ośrodków wypoczynkowych nie można rozbić namiotu. Jest początek sezonu i są jeszcze nieprzygotowani na tego typu turystów. Właściciel kempingu próbuje jakoś zatrzeć niemiłe wrażenie i mimo zaawansowanego stanu upojenia alkoholowego udziela nam wyczerpujących wskazówek, które mają nam pomóc w znalezieniu noclegu. Podobno na peryferiach miejscowości znajduje się leśniczówka, na terenie której można rozbić
namiot. Wyruszamy zatem na poszukiwania, które doprowadzają nas do strzeżonych obiektów wojskowych położonych w okolicy miejscowości Ostra Góra. Dalej kończy się droga i stoi samotny znak informujący o zakazie ruchu! Pytamy o leśniczówkę, która okazuje się być bliżej nieznanym nikomu obiektem i zawracamy. Zatrzymujemy się kilka kilometrów dalej u młodego małżeństwa, które niedawno odziedziczyło gospodarstwo po dziadku. Można by stwierdzić, że to cmentarzysko wraków. Posesja jest pięknie położona, ale potwornie zaniedbana,
zarośnięta i zarzucona śmieciami. Młodzi gospodarze dopiero zaczynają gospodarować i mamy wrażenie, że długa i żmudna droga przed nimi. Trzeba przyznać, że nie brak im inwencji twórczej i zmysłu do interesów. Już teraz można u nich wynająć skromne kwatery, przenocować i bez zbędnych ceregieli podziwiać piękno chronionej przyrody Parku Narodowego Gór Stołowych. Rozciąga się stąd fantastyczny widok na Szczeliniec Wielki. W błogiej atmosferze rozbijamy namiot i przy ciepłym blasku zachodzącego słońca delektujemy się wyrobami regionalnych browarów „Książ” i z północy „Braniewo”. Towarzystwa dotrzymuje nam czarno – biały niezwykle sympatyczny kot.
02.05.2015 DZIEŃ TRZECI
Nad ranem turyści zajmujący kwatery u naszych gospodarzy wyruszają na szlaki Parku Narodowego i pytają, czy nie zamarzliśmy nocą w namiocie. Stanowczo odpowiadamy, że nie! Noc minęła nam jak w domu – spało się bardzo przyjemnie i komfortowo. Ranek jest dość chłodny, wiejący wiatr wzmaga uczucie nieprzyjemnego zimna. Poranne słońce skłania nas do rozwieszenia przemoczonej po wspinaczce na Broumowskie Skały odzieży. Za suszarkę służy nam stara przyczepa do traktora.
Po śniadaniu ruszamy dalej – kolejnym punktem naszej trasy jest Kaplica Czaszek w Czermnej. Mimo, że jest dość wcześnie przed budynkiem zdążyła się już ustawić pokaźna kolejka. Do środka wpuszczają po czterdzieści osób. Wnętrze kaplicy jest dość małe. Jego ściany i sufit pokrywa około 3 tysiące ciasno ułożonych czaszek i kości ludzkich. Są to szczątki ofiar wojen oraz epidemii chorób zakaźnych. Kolejne 20–30 tysięcy ludzkich kości i szczątków leży w krypcie pod kaplicą.
Dalej kierujemy się wzdłuż granicy polsko – czeskiej w stronę najbardziej wysuniętego na południe fragmentu Kotliny Kłodzkiej. Piękne widoki na położone niżej miejscowości, kręte drogi, ośnieżone jeszcze stoki narciarskie i sporo opuszczonych i chylących się ku upadkowi domów i wielkich posiadłości – oto widoki jakie dane nam jest podziwiać. Po drodze mijamy fajne miejsca, które świetnie nadawałyby się na nocleg „pod chmurką”. W wielu z nich na pewno przenocujemy, nie zostawiając po swojej obecności najmniejszych śladów. Jedynie lekko ugnieciona trawa będzie następnego dnia dowodem naszej obecności…
Z Międzylesia wjeżdżamy do Bystrzycy Kłodzkiej, skąd droga prowadzi nas do kopali uranu koło Kletna. Musimy zatankować, więc wjeżdżamy do pobliskiego miasta w poszukiwaniu stacji benzynowej. Urokliwe miasteczko, do którego zawitaliśmy to Bystrzyca Kłodzka. Położona nad dwoma rzekami Bystrzycą i Nysą Kłodzką ma charakterystyczną zabudowę wspinającą się niemal po pionowej ścianie. Przypomina nam trochę Veliko Tyrnovo w Bułgarii, którego Piętrowa zabudowa zapiera dech w piersi. Domki są położone bardzo blisko siebie i wyglądają jakby, ktoś je przykleił do skalnej ściany. Ten widok robi wrażenie!
Wyjeżdżamy z miasta kierując się na wschód i wjeżdżamy na teren Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego. Po kilkunastu kilometrach docieramy do starej kopalni uranu w pobliżu Kletna. Jako „turyści spod znaku radioaktywnego” dowiedzieliśmy się, że przez wieki działalności kopalnia uranu pochłonęła tysiące a nawet miliony istnień ludzkich. Na przestrzeni wieków wydobywanie surowców kopalni było bardzo zróżnicowane z powodu ogromnej różnorodności minerałów, kamieni szlachetnych i rud. W wyniku długiej działalności górniczej okoliczne góry są podziurawione jak
szwajcarski ser. Początkowo wiele osób zastanawiało się, dlaczego pracujący tu górnicy umierali tak szybko. Dopiero po odkryciu pierwiastków radioaktywnych i konsekwencji zetknięcia się z nimi poznano prawdziwe powody zgonów. W czasach ZSRR pracujący tu górnicy decydowali się na pracę całkowicie świadomie (liczyli na dobry zarobek), znając doskonale konsekwencje przebywania pod ziemią. Za czasów PRL wydobyty tu przez sowietów uran został wywieziony za wschodnią granicę. W zupełności zaspokoił potrzeby produkcji kolejnych dwóch bomb atomowych. Kopalnię koło Kletna często nazywano „brudną kopalnią”, z powodu wydobycia radioaktywnego uranu służącego do produkcji dwóch bomb zrzuconych na Japonię w sierpniu 1945 roku. Pierwiastek gromadzony i wydobywany przez lata przez Niemców dziwnymi drogami trafił do Szwecji, a stamtąd do USA. Jako ekipa RADIATORA nie mogliśmy się oprzeć pokusie dotknięcia kawałka uranu, znajdującego się w udostępnionych korytarzach kopalni. Być może to recepta na nieśmiertelność …?
Z Kletna nasza dalsza trasa prowadziła do Kłodzka położonego w centrum kotliny. Zrobiliśmy objazd dookoła tego urokliwego miasteczka i zaczęliśmy szukać kolejnego miejsca noclegowego. Na trasie spotykamy ekipę motocyklistów z Krakowa, którzy następnego dnia będą nam – z małymi przerwami – towarzyszyć w drodze powrotnej. W poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do spania dojeżdżamy do Orłowca, a dokładniej na piękną polanę na górze blisko miejscowości. Widok mamy tu wyśmienity, ale stok jest dość stromy i mamy mały problem ze znalezieniem
odpowiedniego miejsca na rozbicie namiotu.
Siedzieliśmy sobie więc przed namiotem i chłonęliśmy każdy najmniejszy detal otaczającego nas krajobrazu. Cisza i spokój sprawiły, że byliśmy usatysfakcjonowani swoim wyborem. Na sąsiednim stoku pasło się stado koni i właśnie wtedy zauważyliśmy w dole dom. Godzinę później na naszej polanie pojawiło się dwóch gości. Wymiana zdań sprawiła, że chwilę później siedzieliśmy we czworo i miło gawędziliśmy. Okazało się, że nasi sympatyczni rozmówcy są z Wrocławia. Opowiadali o swoich lwowskich korzeniach, a my o 80 kilometrach dzielących nas od tego urokliwego miasta. Na koniec okazało się, że rozłożyliśmy namiot na terenie posiadłości pani Agnieszki Maciąg (modelka znana z teledysków zespołu De Mono). Mamy nadzieję, że ta piękna pani się na nas nie pogniewa…
03.05.2015 DZIEŃ CZWARTY
Noc przebiegła spokojnie. Nikt nas nie niepokoił. Niestety, czas wracać. Nie skorzystaliśmy z zaproszenia na śniadanie od naszych nowych znajomych z Wrocławia. Na pewno byłoby miło, ale takie spotkania towarzyskie z reguły bardzo się przeciągają a przed nami około 600 km drogi na wschód. Delektujemy się własnymi łakociami chłonąc widoki i świeże czyste powietrze.
Spakowani zjeżdżamy na dół i dojeżdżamy do Złotego Stoku, w którym znajduje się kopalnia złota. Kopalni mamy już – jak na ten wyjazd – dość, więc jedziemy dalej południową drogą nieopodal granicy z Czechami. Na stacji benzynowej spotykamy poznanych wczoraj motocyklistów z Krakowa. Rozstajemy się, by po godzinie spotkać się ponownie w Pszczynie. Pszczyński zamek jest piękny, zadbany i pełno w nim turystów z różnych stron świata. Przez kilka minut odpoczywamy na ławce przed główna fasadą obserwując wirujące w locie sokoły pustułki.
Epilog
Wspaniale było spędzić te trzy dni w Kotlinie Kłodzkiej. Jazda motocyklem – sama przyjemność, doznania i wrażenia – niezapomniane, wspomnienia – bezcenne! Czasami włócząc się po świecie zapominamy jak pięknie jest nasza Polska …
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.