13 czerwcasą wieści od Konrada i to nie byle jakie
nie zjadły go misie...
o nie
ale przygodę miał i to nie lichą
najpierw kilka kadrów z uroczych syberyjskich krajobrazów
krajobrazy cudne, droga marzenie, pogoda piękna, czego chcieć więcej
spokój, cisza, brak zasięgu...żyć nie umierać
były też takie kadry
i co tu robić...czekamy na kolegów i pomoc, a tym czasem
cel już tuż tuż ...
a tu zaczyna się nasza przygoda
niewinnie wyglądająca przeprawa...oczywiście jedyna, główna droga na Magadan
misie nie pokonały Konrada
ta rzeka tak
porwało motocykl dosłownie z pod siedzenie
w pojedynkę go wytargać nie ma szans (w ośmiu chłopa go dźwigali), sytuacja nie do pozazdroszczenia
jednak droga na Magadan to bardzo ruchliwa jak na te strony trasa
i pewnie u nas na tak profesjonalny sprzęt trzeba by dłużej czekać jak tu
i już znowu w Handydze
tu dzielnie walczył Konrad i dobrzy ludzie by Żubr mógł powstać i wyruszyć w kierunku wschodzącego słońca
po ciężkich zmaganiach, chwilach zwątpienia i znoju dał głos
wypluł błoto
i zawarczał tak jak lubimy
ZWYCIĘSTWO
będzie ciąg dalszy
jest i druga dobra wiadomość w tym czasie Piotr dojechał do Handygi
po kilkudniowej separacji chłopaki znowu jadą razem
jak brat z bratem, jak beemka z beemką, jak...dobra dobra rozpędziłam się