3 lipcaotrzymywane do tej pory smsy wpędzły mnie w czarną rozpacz
z każdym dniem było coraz gorzej
pasmo nieszczęść wydłużało się
kolejne wywrotki
uszkodzenia motocykli
do tego dochodziły co najgorsze uszkodzenia ciała
wraz z motocyklem mój Konrad rozpadał się a ja nie mogłam mu pomóc
bezsilność jest najgorszym z uczuć jakie towarzyszy człowiekowi
dzieliła nas przepaść przestrzeni świata jednak
sercem i duszą byłam z nim
jak zawsze w każdej naszej dotychczasowej podróży
siedziałam na tylnej kanapie GSA i kiedy było źle klepałam go
delikatnie po ramieniu...
Ostatnie dni niczym najgorszy koszmar ciągnęły się w nieskończoność
wczoraj Konrad zaliczył poważną wywrotką
nie dał rady jechać
zaledwie 150 km przed Jakuckiem
Kołyma wołała ich... jej szpony są długie i ostre
znowu szpital
Jednak od dzisiaj ma zmienić się ten ciąg nieszczęść
Kołyma za nimi
nie wiem skąd w nich ta siła
dzisiaj dojechali do promu do Jakucka i żegnają Kołymę
żegnają szamańakie moce wiatrów dalekiego wschodu
Niech szczęśliwa gwiazda teraz im przyświeca
bliskość i ciepło naszych serc dodaje sił