Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. To nasz ostatni dzień, wracamy do Polski
15.09.2013Rano wstajemy wcześnie rano. O godzinie 8 mamy zamiar wyjechać z Żabljaka, przed nami około 1200 km do Polski. Czy damy radę w jeden dzień to się dopiero okaże.
Pakujemy się do swoich kuferków i ruszamy w drogę. Jedziemy jeszcze raz przez kanion rzeki Tara. Tym razem pogoda dopisuje. Zatrzymujemy się na chwilkę aby zrobić kilka zdjęć i uderzamy w stronę granicy z
Serbią w Dobrakovo. Pogoda dopisuje bo to najważniejszy priorytet naszej podróży. Dojechać cało, szczęśliwie i na sucho.........

oto kilka zdjęć z drogi powrotnej.


Tuż przed granicą węgierską zatrzymujemy się na jednej ze stacji benzynowych, aby rzucić coś na żołądek. Postanawiamy przejechać przez całe Węgry bez dłuższego postoju. Dojeżdżamy do przejścia granicznego w Roszke i oczom nie wierzymy jaki jest korek. Samochodów na dobre 4 godziny stania. My na szczęście pomimo, że nasz motor przez kufry nie należy do małych przepychamy się jak najbliżej granicy. Dojeżdżamy do grupki Niemców również na motorach tylko hmmmm.......
no cóż nie ma co porównywać ale ja tam wolę naszą BMW
W końcu po godzinie odstania przekraczamy granicę i jedziemy przez całe Węgry. Po drodze mam trzy zgony tzw. śpiączkę ale na szczęście kończy się bez upadku

Dojeżdżamy do Słowacji, tuż po przekroczeniu granicy udajemy się na obiadokolację. Jest już ciemno i co raz zimniej. Chcemy jednak dzisiaj dojechać do domu. I udaje się nam to. W domu w Zakopanem jesteśmy na 23.





i to byłoby na tyle....... mam nadzieję, że się podobało
