Cd cz. 10


Siedzimy w baraku z myślą, że uda nam się przeczekać burzę. Przewodnicy poprzez krótkofalówki otrzymują najwyraźniej niezbyt dobre informacje. Zdenerwowani zaczynają wyganiać wszystkich z kontenera do terenowego autobusu.

Nie mieliśmy wyjścia, wsiadamy w pośpiechu ponaglani do pojazdu. W kontenerze zostaje jedynie dwóch przewodników mających do dyspozycji jeszcze jeden autobus.
SZYBKA EWAKUACJA WSZYSTKICH TURYSTÓW Z PRZEWODNIKAMI WŁĄCZNIE. Tyle co ruszyliśmy w dół i kątem oka widzieliśmy jak zamykają kontener oraz wsiadają do ostatniego pojazdu. Najwyraźniej nadciąga poważna burza a prognozy nie są optymistyczne. W tonie głosu przewodników słychać było ogromny niepokój. To po prostu szybka reakcja ochronna przed skutkami burzy i wyładowań atmosferycznych. Zjeżdżamy w dół a padający grad nasila się. W mgnieniu oka niemal czarne skały wulkaniczne robią się białe.

Deszcz, grad i wyładowania atmosferyczne nasilają się. Po drodze przystajemy zgarniając osamotnionych turystów. Po chwili docieramy do stacji końcowej kolejki linowej. Tu zostajemy skierowani do wnętrza budynku. W środku jeden wielki stragan, market i wypożyczalnia różnego sprzętu, w tym butów dla niezbyt przygotowanych.

Zwiedzamy, degustujemy różne produkty oraz trunki. Rozmawiamy z jednym Polakiem, który miał zezwolenie na przekroczenie łańcucha i dotarcie bliżej stożka głównego. Niestety i jemu nie było dane dotrzeć do głównego celu ponieważ około miesiąc temu wytyczony szlak został zalany przez lawę a nowy szlak nie został do tej pory wytyczony.
Przejaśnia się. Korzystamy z chwili i wychodzimy z budynku. Nie mamy ochoty zjeżdżać w wagoniku. Schodzimy w dół. Od razu rzuciło nam się na oczy, że padający deszcz podrasował kolory skromnej roślinności. Piękne wcześniej widoki nabrały jeszcze większego kolorytu.




Spotykamy parę idącą pieszo w górę, w zwykłych klapkach. Życzymy im powodzenia wspominając jak wpadające nam do wnętrza treckingowego buta drobne kamienie potrafiły utrudniać spacer. Konieczne były przystanki w celu oczyszczenia wnętrza.


Na dół docieramy cało, bezpiecznie i w jednym kawałku. Kręcimy się tu i tam zwiedzając jeden z wielu położonych niżej wulkanicznych stożków pasożytniczych - tutaj niestety albo stety nieczynnych. Degustujemy tutejsze miody zakupując te smaczniejsze, smakowe.




Podsumowując dzisiejszą wspinaczkę.
PIERŚCIEŃ ZŁA ZOSTAŁ UTOPIONY W PRZEKLĘTEJ GÓRZE MORDORU. OKO ZŁA NIEMAL NAS DOPADŁO. PO UTOPIENIU PIERŚCIENIA BYLIŚMY PRZEKONANI, ŻE Z NAMI JUŻ KONIEC. Dzielny Wiórek jednak utrzymał ten olbrzymi ciężar do końca a towarzyszący Głazio miał duży wkład pomagając dźwigać to brzemię.
CEL ZOSTAŁ OSIĄGNIĘTY ! 
Zaskoczeni szczęśliwym zakończeniem przygody wracamy do naszego obozu. Na kempingu korzystamy z wszelkich dogodności tego miejsca. Basen, prysznic a wieczorem dyskoteka.


08.08.2015 (sobota)Po drugiej z rzędu przyjemnej, chłodnej nocy zwijamy nasz obóz i ruszamy w drogę powrotną.



Jedziemy trasą biegnącą u podnóża Etny. Jadąc przyglądamy się jak szybko zmienia się pogoda na szczycie góry/wulkanu. Stwierdzamy, że mieliśmy dużo szczęścia zdobywając ją właśnie wczoraj. Kręte i widokowe drogi odsłaniają miejsca ostatnich potoków lawy. Przyglądamy się podobnym widokom co wczoraj. Sporo opuszczonych domów, niektóre przysypane popiołami, w innych po prostu wszystko pozamykane włącznie z bramami na kłódki.





Docieramy do morza, nad które nadciągają tłumy wielbicieli plażowania. W piekielnym upale docieramy do Messyny. Wjeżdżamy do miejsca, w którym dobiliśmy do brzegu Sycylii. Okazuje się, że stąd niestety nie wrócimy na część kontynentalną. Dowiadujemy się, że musimy przejechać całe miasto i dojechać do części północnej miasta. Odnajdujemy właściwy port, z którego dostaniemy się na czubek włoskiego buta. Okazuje się jednak, że w pierwszej kolejności musimy się sporo napocić stojąc w tutejszym upale. Kolejka do promu jest potężna. Korzystając z zalet motocykla przyspieszamy nieco dojazd do bramek.

Tak czy inaczej były miejsca zakorkowane tak, że wypociliśmy sporo litrów wody z naszych organizmów. Po godzinnym oczekiwaniu i przebijaniu się do bramek wjeżdżamy na prom. Tym razem statek jest bardziej okazały od tego, którym dobiliśmy do brzegu Sycylii.
Bilet powrotny o 1 Euro droższy, czyli 13 Euro. Ot taka mała różnica w porównaniu do poprzedniej przeprawy: większy prom, dużo krótsza droga rejsu, bilet droższy o 1 Euro - ITALIA. Właśnie tutaj nasuwa się pytanie czy to czasami nie jest sprawka Mafii Sycylijskiej.Tak więc podczas rejsu przerobimy sobie temat mafii we Włoszech. Przecież mamy tu olbrzymie klimatyzowane pomieszczenie, w którym oddychamy z ulgą przekąszając włoskie przysmaki.MAFIA - tajna organizacja, zorganizowanej grupa przestępcza o dużych wpływach, powiązaniach z osobami na różnych szczeblach władzy, policją, biznesem, prowadząca działalność gospodarczą finansowaną z przestępstw.
Nazwa i korzenie pierwszych organizacji pochodzą z Sycylii (mafia sycylijska zwana "La Cosa Nostra" po naszemu „Nasza Sprawa”), skąd wpływy mafii w XIX wieku rozszerzyły się na całe Włochy, aż do najwyższych struktur politycznych i finansowych. Czas zmienił nieco sposoby działania ale nie powiązania. Najważniejsze to manipulować wyborami, przenikać do struktur administracyjnych od szczebla niższego aż po krajowy. Takie wpływy pomagają czerpać profity z przepływu pieniędzy rządowych na inwestycje, środki z Unii Europejskiej, a oraz ściągać haracz z miejscowych przedsiębiorców.
Cosa Nostra - jedna z najniebezpieczniejszych na świecie, która powstała w Corleone.
RekrutacjaPrzestrzeganie zasad, świetnie zorganizowana struktura (sycylijskie klany przestępcze), starannie filtrowani nowi członkowie (przestępcy) ślubują bezwzględne posłuszeństwo i milczenie. Tak w dużym skrócie przebiega wcielenie do organizacji.
DochodyPodstawiani przez mafię sycylijską "beneficjenci" czerpali zyski od czasów powojennych po funkcjonujące dzisiaj środki unijne. Wygrane przetargi, fałszywe transakcje, dublowanie faktur to jedne z głównych dochodów. Zastraszanie właścicieli firm, majątków pomijając turystów, którzy są dostawcami gotówki a co za tym idzie są chronieni przez mafię. Zła renoma sprawiłaby, że jedna taka opinia pociąga za sobą zmniejszenie przybywających turystów a co za tym idzie spadek dodatkowych wpływów. Po prostu biznes. Aktualnie w działalności mafii dominuje biznes narkotykowy. Właśnie tak w dużym skrócie funkcjonuje najbardziej rozpowszechniona i znana na całym świecie organizacja mafijna.
Przejeżdżaliśmy już przez tereny wpływów różnych mafii we Włoszech. Idąc po kolei od północy:
- mafia albańska, rosyjska, chińska, nigeryjska
również włoskie:
Camorra (Neapol) - posiada lokalne organizacje często konkurujące ze sobą. Członkowie poszczególnych gangów donoszą na inne zyskując w zamian ochronę policji. Camorra ma podobny system dochodów jak Cosa Nostra. Słynie jedna z innego interesu - afera śmieciowa w Neapolu. To właśnie ta mafia była powodem pięknych krajobrazów, które podziwialiśmy w okolicach Neapolu. Kontrolowali przemysł śmieciowy składując odpady na nielegalnych wysypiskach, czy wyrzucali do morza (można to rozumieć jak
dublowanie faktur). Mimo zarządzonego sprzątania po dziś dzień w okolicy na każdym kroku widać zalegające
śmieci. Już wiemy dlaczego.
Kolejny interes Comorry doprowadził region do katastrofy ekologicznej. Wszystko krąży wokół
śmieci, tym razem radioaktywnych. Z całej Europy zwożono radioaktywne odpady a niewłaściwe ich składowanie (zamiast zakopanie na głębokości 20 metrów w odpowiednich warunkach zakopywano na głębokości do 6 metrów między śmieciami komunalnymi) doprowadziło do zanieczyszczenia i skażenia wód i gruntu.
Włoski trójkąt bermudzki - Acerra-Nola-Marigliano (okolice Neapolu, Casery i wulkanu Wezuwiusz) - to miliony ton toksycznych odpadów: azbestu, arsenu, rakotwórczych dioksyn, związków ołowiu, siarki i rtęci, kadmu, kobaltu, molibdenu, a nawet substancji radioaktywnych pochodzących z włoskich szpitali i z Niemiec.

Konsekwencja to niewiarygodnie większa liczba zachorowań na choroby nowotworowe, szybsze starzenie, niepełnosprawności wśród noworodków i wiele innych. Po przeprowadzonych wielu badaniach doszukaliśmy się również ostrzeżeń dla turystów. Przestrogi to: unikanie picia miejscowej wody czy spożywania produktów rolnych. Mimo rosnących dowodów władze w Rzymie pozostają bierne. To tylko dowodzi, że na wysokich stanowiskach w administracji państwowej funkcjonują ludzie podstawieni przez mafię.
Na oczyszczanie skażonych terenów przeznaczono 600 000 000 Euro. Sceptycy twierdzą, że wszystko jest robione na pokaz. Camorra po prostu zyska korzystne kontrakty na odkażanie. Krążą już teorie, że odkryte ostatnio toksyczne odpady w pobliżu miasta Prato w Toskanii to sprawka tej samej mafii. To tzw. przewożenie z miejsca na miejsce - tym razem ze skażonego południa na północ do Toskanii, ale także do Rumunii i do Chin".
Ot cała filozofia mafii. Teraz znamy już tajemnice przewalających się śmieci w okolicach Neapolu. Nieświadomi spaliśmy w okolicach Caserty w miejscu, któro przypominało śmietnisko nad rzeką. Co jeszcze ... ?Nie chce mi się więcej czytać, bo jeszcze bardziej będę żałować. To przykład przedsiębiorczości w krajach wysoko rozwiniętych !
Ndrangheta - już tam byliśmy na samym szpicu włoskiego buta i właśnie tam płyniemy. Sąsiedzi mafii sycylijskiej i
tu właśnie dostajemy kolejne odpowiedzi na dostrzeżoną wcześniej nieścisłość. Dłuższa trasa promem-tańszy bilet, krótsza trasa promem (na którym właśnie płyniemy)- droższy bilet. Jest taki prom, gdzie za transport samochodu na Sycylię lub za powrót płaci się prawie 50 Euro. My transportując motocykl zauważyliśmy różnicę o jedyne 1 Euro ale jakże wielką odnośnie długości trasy, którą przebyliśmy promem. Jak nie wiadomo o co chodzi, to kasa. Leje się szerokim strumieniem. Będzie to zarazem odpowiedź dlaczego do tej pory między czubkiem buta a Sycylią nie powstał most czy tunel. To raptem 2,5 km ale stojąc w tej olbrzymiej kolejce możemy policzyć ile dziennie przelewa się tu Euro. W swoim czasie gangi rodzinne Ndrangheta zasłynęły z porwań dla okupu bogatych Włochów z północy i Europejczyków. Aktualnie trudnią się głównie handlem narkotykami.
Aby nie wracać już do wątku mafii opiszemy w skrócie ostatni rejon, w stronę którego zmierzamy.
Sacra Corona Unita - jest najmłodszą włoską mafią, wywodzi się z regionu Puglia, systematycznie powiększająca swe wpływy. Mają skomplikowaną hierarchię, przypominającą piramidę. W skład tej struktury wchodzą m.in. żołnierze, wykonawcy, ewangeliści i szefowie. Specjalnością był i jest do dzisiaj
przerzut do Włoch nielegalnych imigrantów, głównie Albańczyków. Inne dochody o mniejszym znaczeniu pochodzą z handlu narkotykami, prostytucji, handlu bronią, ściąganie haraczy, przemytu papierosów. Gang polityków, biznesmenów, którzy mieli wyprowadzać miliony z miejskiej kasy przeznaczane m.in. na centra dla uchodźców. Tak właśnie rośnie migracja w Europie, której jesteśmy świadkami. To właśnie środki na cele związane z uchodźcami były, są i będą najbardziej kuszące. Ponoć na imigrantach i Romach można zamknąć rok z 40 mln zysku.
Po tym co dzieje się w ostatnim czasie w krajach Europy Południowej, trudno nie dziwić się problemom finansowym niektórych państw. Im więcej kiepsko kontrolowanych dotacji finansowych, tym częściej będziemy sięgać po określenia wyciągnięte z ust jednego z włoskich adwokatów, że korupcja we Włoszech to choroba endemiczna a kraj jest "zgniły moralnie".Tak, tak.
WARTO WIEDZIEĆ !Włochy nie są krajem czystym a na pewno wysoko rozwiniętym. Przekonaliśmy się na własne oczy.
Zanieczyszczenia od tych widocznych po bardzo niebezpieczne (niewidoczne) - tzw. cicha śmierć. Amerykańscy badacze skażeń mieli zastrzeżone do spędzania nocy na minimum 2 piętrze aby zminimalizować działanie pierwiastków radioaktywnych.
Przedsiębiorczość, demokracja, wolna interpretacja faktów, dublowanie faktur, pieniądz ... chęć zysku pozwala rozwijać skrzydła w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ludzie, mieszkańcy, Włosi kompletnie się nie liczą ! Często o niczym nie wiedzą.
Zjeżdżamy na ląd a naszym oczom ukazuje się kolejka podobnej długości co na wyspie. Po tej stronie czuć i słychać więcej negatywnych emocji oczekujących na prom. Klaksony, okrzyki, wymachiwanie rękoma. Całą sytuację miejscami rozładowują kierujący ruchem carabinieri i policja. Z każdą minutą widać jak napływają nowe posiłki aby zachować ład i porządek. W kolejce samochody służbowe ustawione są na środku drogi tworząc w ten sposób jeden ciąg oczekujących. Wzdłuż kolejki jedziemy około 10 km przyglądając się oczekującym, tak jak oni nam.
W dalszej drodze przyglądamy się olbrzymiej granatowej chmurze, która z upływem czasu i kilometrów jest nam bliższa. Po przejechaniu około 150 kilometrów łapie nas potworna burza. Pioruny wszędzie dookoła, podobnie jak na Etnie. Każdy kolejny jakby coraz bliżej nas. Nagle mimo założonych kasków omal nie pękły nam bębenki w uszach. Przystajemy pod jednym z wiaduktów.


Potworna ulewa to żadna przeszkoda, gorzej z wyładowaniami. Koszulka zmoczona na promie wyschła w potwornych upałach. Wychodzę więc spod wiaduktu aby zażyć dodatkowego orzeźwienia i ochłody. Deszcz i wyładowania nasilają się. Pod okolicznymi wiaduktami przyrasta zatrzymujących się samochodów. Do tej decyzji przychylił się nasilający się opad gradu oraz ograniczenie widoczności do około 100 metrów. To była po prostu pompa. Na poboczu wzdłuż drogi utworzył się wartki potok spływającej z drogi wody.

Wspomnianej wcześniej chmurze przyglądaliśmy się z daleka do momentu, kiedy złapała nas i przetrzymała przez pełną godzinę pod wiaduktem. Początkowo nie chcieliśmy zakładać membran ponieważ po wyjechaniu spod chmury natychmiast trzeba by je zdejmować ze względu na panujący upał. Byliśmy przekonani, że ta burza to tylko chwilówka. Kiedy deszcz zelżał, ruszyliśmy w dalszą drogę. Za jadącymi samochodami zraszacze dla zainteresowanych. Mijamy jeden a przed nami kolejny itd. Po około 15 minutach kolejna pompa. Tym razem nie mieliśmy możliwości schronienia się pod jakimkolwiek zadaszeniem. Czym prędzej zjeżdżamy na przydrożny parking ponieważ z nieba płynął potężny potok. Przemoczeni ...
... cdn