Cd cz. 13Laguna Wenecka jest generalnie bardzo płytka występuje na niej wiele mielizn, tysiące wysp, wysepek, bagien, grzęzawisk i łach piaszczystych. W czasie odpływu wyłaniają się z wody. Tutejsza żegluga odbywa się wzdłuż naturalnych kanałów pogłębionych przez człowieka (o głębokości ok. 10 m czyli podobnie jak tor wodny na Zalewie Szczecińskim), które wyznaczają pale wbite w dno. Nad ich drożnością czuwa Magistrat wodny odpowiedzialny również za wytyczanie nowych dróg wodnych i konserwację kanałów miejskich. Na tych szlakach wodnych można spotkać wszystko co pływa, od pontonów, małych motorówek poprzez gondole, ambulanse, policję straż pożarną taksówki, tramwaje wodne, statki wycieczkowe, a nawet w niektórych miejscach potężne luksusowe promy. Ze względu na swoje położenie Wenecja nie potrzebowała murów obronnych czy fortec.


Od momentu wyjazdu z Sycylii towarzyszący nam skwar dawał się ciągle we znaki. Nasze organizmy w dużym stopniu zaaklimatyzowane odczuwały ciągły dyskomfort termiczny. To właśnie on sprawiał, że kolejna propozycja zwiedzania wzmagała u Tamary reakcje bezwarunkową na NIE ! Nie ukrywam, że upał przysmażył również mój mózg w przypadku możliwości penetracji bardzo atrakcyjnego Półwyspu Gargano, będącego gwarantem noclegów na dziko. Do dziś nie mogę sobie tego wybaczyć, ponieważ podczas poprzednich dwóch wizyt w tym kraju nie zwiedziłem tego atrakcyjnego miejsca. Co jak co, bliżej północy nieco otrzeźwiałem i na niechęć Tamary związaną ze zwiedzaniem kolejnej atrakcji, czyli Wenecji odpowiedziałem negatywnie. Już kilkukrotnie przekonałem się, że podczas wielu lat naszego wieloletniego zwiedzania mój współtowarzysz podróży źle znosi potworny upał i wtedy odrzuca wszelkie opcje poznawania nowego. Mimo naszej niechęci do zwiedzania większych miast, nie za bardzo zważałem na opinię Tamary. Narzuciłem Wenecję, ponieważ wiem, że moja towarzyszka podróży nie była w tym mieście, a wiem, że warto tu zajrzeć. "Znamy się jak łyse konie", i dałbym sobie rękę uciąć, że to unikatowe miasto zyska pozytywny odbiór. Może czytając ten fragment, wypowie się w temacie. Może nie. Myśl o spacerze po tym mieście zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Próby odczucia tego upału przez każdego z czytelników to tylko słowa. Dalsze rozważania dalekie są od tego, na co byłby zdolny każdy z czytelników tym momencie. Teraz, gdy siedzi się w optymalnej temperaturze do pracy, czytania, myślenia daleki jestem od jakichkolwiek porównań. W takich momentach mózg daje inne sygnały (szukaj chłodu, uciekaj, ...) niż nasze plany czy zamiary. Wiem jedno, że bycie tam, widzenie, czucie na własne oczy nie odda ani zdjęcie ani najlepszy film. W skrócie, mimo negatywnych sygnałów częściowo przekonałem delikatnie wymuszając wizytę w tym mieście. Warto ? Dla mnie tak. Tamara może mieć odmienne zdanie, choć po powrocie odebrałem pozytywne sygnały. Upał w cieniu kamienic z ochłodą płynącą z kanałów wodnych daje większy komfort niż siedzenie w samo południe na kanapie mknącego motocykla.
WENECJAZostawiamy nasz pojazd na parkingu i przebrani ruszamy wgłąb tego historycznego miasta znajdującego się wraz z laguną, na liście światowego dziedzictwa UNESCO.




Przemieszczając się wąskimi uliczkami z bardziej lub mniej rozległymi placami, podziwiamy starą zabudowę. Zabytkowe miasto kontrastów, w którym miesza się klimat odrestaurowanych kamienic z tymi opuszczonymi z odpadającymi tynkami. Place, fasady pałaców o lekkiej konstrukcji, wszystko bogato zdobione. Mosty i kanały wodne stanowiące główne trakty transportowe. Spore natężenie ruchu na tutejszych drogach wodnych, generowane głównie przez turystów sprawia, że czystość wody pozostawia wiele do życzenia. Owe szlaki komunikacyjne generują czasami specyficzne zapachy, które są odpowiednio komentowane przez turystów ale to właśnie dzięki nam zwiedzającym można przypisać te zasługi. Mamy to co mamy. Wszystko na własne życzenie.
Jako turyści podróżujący motocyklem mamy dość wyostrzony zmysł powonienia co dodatkowo wzmaga odbiór danego miejsca. Mamy szczęście, przykrych zapachów nie ma w dniu dzisiejszym. Spacer wąskimi uliczkami najlepiej zapada w pamięci, chyba, że ktoś pierwszy raz w życiu płynie stateczkiem, taksówką wodną - to też atrakcja.
Sklepy z
BAUTAMI, czyli weneckimi maskami towarzyszą nam niemal na każdym kroku. Rozbieżność cenowa ogromna, w zależności od miejsca produkcji i wielkości maski.

Skąd MASKI ?Wenecja to wbrew pozorom małe miasteczko, w którym wszyscy mieszkańcy doskonale się znali. Najbardziej popularne w okresie karnawału, mają wiele teorii dot. noszenia. Jedna z najbardziej wiarygodnych nawiązuje do pierwszego zdania w temacie. W małym miasteczku arystokrata i biedak, pani domu i służąca, kurtyzana i zakonnica, rybak i marynarz, panna i mężatka, kawaler i wdowiec ... zakładając maskę, wszyscy nagle stają się tajemniczy, anonimowi i sobie równi. Stają się kimś nie do rozpoznania. Mogą być każdym i nikim. Teraz mogą być kim tylko chcą.
Maski dziśOsoby przebrane w maski i stroje można spotkać na ulicy w okresie karnawału. Tutejsza tradycja staje się popularna wśród przyjezdnych, którzy kupują sobie maski na straganach lub w sklepach i zakrywają twarz, nawiązując do weneckiej tradycji.
CenyNajtańsze, plastikowe maski made in China, można kupić za kilka euro. Dla rządnych prawdziwej weneckiej pamiątki z podróży warto wydać trochę więcej i skusić się na oryginalną, ręcznie robioną i zdobioną maskę wenecką zrobioną z masy papierowej. Inne, wykonywane w mieście maski wykonuje się również ze skóry i porcelany. Ceny wyższe, w zależności od kosztów podstawowego materiału wykorzystanego do produkcji.
Rodzaje masekPo dokładniejszych oględzinach możemy rozróżnić kilka rodzajów weneckich masek. Najbardziej typowa dla tutejszego miasta maska nazwana
- BAUTA - zakrywa całą twarz tak, żeby osoba ją nosząca mogła zachować pełną anonimowość. Kiedy przyjrzymy się jej dokładniej zauważymy, że jej dolna część nie przylega do podbródka. Bauty nie trzeba bowiem zdejmować nawet chcąc napić się czy coś zjeść.
- COLUMBINA - równie popularne maski, które zakrywają jedynie oczy, nos i policzki.
- MEDICO DELLA PESTE - maska z dziobem, która swą nazwę zawdzięcza temu, że była używana przez medyków. Dziób wypełniali ziołami i medykamentami mającymi za zadanie chronić przez złapaniem zarazy od chorych, którymi się opiekowali. Początkowo białe, dopiero potem zaczęto je dekorować.
- VOLTO lub LARVA - również białe maski zakrywające calusieńką twarz, sięgające od podbródka do czoła, od ucha do ucha, z lekko wyrzeźbionymi ustami i nosem. Małe otwory na oczy.
- MORETTA - to kolejna ciekawa maska, która była zawiązywana z tyłu głowy. Od wewnątrz miała swego rodzaju guzik trzymany w ustach. Nosząc taką maskę nie można było się odzywać.
ZabobonyPonoć przewożenie maski wykonanej i zakupionej w Wenecji przynosi szeroko rozumianego pecha. Dla umęczonych tego typu anegdotami podsuwamy skuteczne rozwiązanie. Kupioną maskę należy wysłać paczką, co jest doskonałym rozwiązaniem dla podróżujących motocyklem ze względu na ograniczoną powierzchnię bagażową.
Wenecja - rozpoznawalne symbole:
- karnawał wenecki,
- maski,
- festiwal filmowy,
- biennale sztuki współczesnej,
- gondola,
- Operowa stolica Europy- tu narodziła się i rozkwitła opera.
Spacerując wąskimi uliczkami co chwilę dochodzimy do mniejszych lub większych placyków, na których można znaleźć studzienki z zimną wodą pitną. Zmierzamy do największego z nich - placu Św. Marka, który okresowo jest zalewany przez wody laguny. Na przełomie 2015/2016 roku odnotowano rekordowo niski stan wody w mieście, ciekawostka ponieważ najniższe stany wody odnotowywano najczęściej latem. Ta anomalia sprawiła, że kłopoty z żeglugą mają gondolierzy, załogi tramwajów wodnych i jednostek ratunkowych. Na dnie weneckich kanałów pojawiło się więcej błota niż wody.






My mieliśmy to szczęście, że mogliśmy podziwiać swobodnie pływające gondole i inne jednostki pływające.
Będąc w Wenecji trudno pominąć
temat gondoli. Łódź wiosłowa, która przemieszcza się po tutejszych kanałach przy pomocy stojącego i specyficznie wiosłującego gondoliera. Długie wiosło pełni funkcję steru i napędu. Kształt i konstrukcja gondoli wywodzi się z przybrzeżnych i rzecznych południowosłowiańskich łodzi rybackich. Kadłub Gondoli z bardzo dużymi nawisami o płaskim dnie jest dość stabilny. W literaturze i filmie, rozpowszechniono obraz gondoli jako miejsca nad wyraz romantycznego, który stracił na znaczeniu w momencie kiedy ucichł śpiew gondoliera. Nie usłyszeliśmy żadnej pieśni. Piękny śpiew naszego wioślarza usłyszeliśmy wcześniej, w błękitnej grocie na wyspie Capri. Jego śpiew wykorzystaliśmy w filmie, który mogliście zobaczyć podczas prezentacji na
VI Nasze Wyprawy Motocyklowe.Koszta:
- rejs gondolą - 80 - 100 euro,
- rejs tramwajem wodnym - 4 euro.Mieliśmy już swoje wydatki wykraczające nieco poza zaplanowany budżet więc odpuszczamy sobie tą przyjemność rejsu gondolą. Może przy innej okazji ;-)
Zabytki (źródło - wikipedia):
- Bazylika św. Marka,
- Plac św. Marka (Piazza San Marco),
- Piazzetta di San Marco,
- pałac Dożów (Palazzo Ducale),
- most Westchnień (Ponte dei Sospiri),
- wieża zegarowa (Torre dell’Orologio),
- Prokuracja (Procuratie Vecchie i Procuratie Nuove),
- most Rialto,
- Kanał Grande (Canale Grande),
- Santa Maria della Salute,
- Santa Maria Gloriosa dei Frari,
- Kościół San Giorgio Maggiore,
- Dzwonnica św. Marka w Wenecji,
- Palazzo Venier dei Leoni,
- Ca' d'Oro,
- Ca' Rezzonico,
- Ca' Pesaro,
- Palazzo Grassi,
- Synagoga Hiszpańska,
- Włoska Synagoga (Scuola Italiana),
- Teatro La Fenice.Idąc dalej, znamy takie wydarzenie jaki Wenecki Festiwal Filmowy, uchodzi za najstarszą imprezę filmową na świecie. Wbrew pozorom nie odbywa się w samej Wenecji, tylko na wyspie Lido i odbywa się pod koniec sierpnia lub na początku września.
Skoro jesteśmy przy filmach to właśnie to unikatowe miasto znalazło się na tapecie wielu ekranizacji filmowych. Trudno wyłapać wszystkie.
Wenecja na planach filmów fabularnych.Ja wyłapałem następujące:
- Mały romans (1979), reż. George Roy Hill,
- Wszyscy mówią: kocham Cię (1996), reż. Woody Allen,
- Niebezpieczna piękność (1998), reż. Marshall Herskovitz,
- Indiana Jones i ostatnia krucjata (1989), reż. Steven Spielberg,
- Casino Royal (2006), reż. Martin Campbell,
- Turysta (2010), reż. Florian Henckel von Donnersmarck.
Jeśli wyłapiecie inne filmy z Wenecją na planie filmów fabularnych - dopiszcie.
Historyczne centrum Wenecji zamieszkuje niecałe 50 000 osób a liczba mieszkańców ciągle spada ze względu na rosnące ceny mieszkań i podatków. Patronem miasta jest św. Marek i właśnie jego imię nosi największy plac w mieście, przy którym znajduje się również bazylika jego imienia. Wewnątrz znajdują się jego relikwie jak również innych świętych.


Po dotarciu do Placu św. Marka, ludzi jak mrówków. W tym miejscu jakoś nas to nie razi tak jak w przypadku Pizy. Na olbrzymim placu ogromna liczba turystów gubi się w swym ogromie. Niesamowity kontrast kulturowy zwiedzających a co za tym idzie religijny.

Tutejsze gołębie zachowują się jakby były w klatce. Przywiązane do placu niewidzialną mocą a może niewidzialną siatką, zrywają się stadnie do lotu i ponownie lądują niemal w tym samym miejscu. Przy placu znajduje się główny kanał miasta "Canal Grande", z olbrzymią liczbą drewnianych pali zlokalizowanych przy nabrzeżach, poprzecinanych pomostami, do których cumowane są łodzie i gondole. Ich ogromna liczba dla jednych może być szpecąca a dla innych dodaje uroku. Najgrubsze pale wyznaczają też główną drogę transportową dla większych jednostek pływających. Można je zobaczyć na terenie całej laguny poza historycznym centrum.
















Do placu św. Marka dopływa również tramwaj wodny - ulubiona forma szybkiego transportu dla wycieczek zorganizowanych. Wysiadka (szybko - nie mamy dużo czasu), maraton po najważniejszych atrakcjach, czas wolny i droga powrotna tym samym środkiem transportu. Lubimy patrzeć na taką formę uprawiania turystyki. Zmęczeni inaczej wracają do hotelu, prysznic i nocleg w klimatyzowanym pomieszczeniu. To jedyny mankament naszego podróżowania - klimatyzacja. Mamy za to inną przewagę, która daje nam więcej satysfakcji. Nie ma to jak totalny luz bez pośpiechu. Zwiedzamy to co chcemy, kiedy chcemy z możliwością pozostania właśnie tu - bo nam się podoba. Taka właśnie myśl kłębiła się w tym momencie. A może nocleg właśnie tu ? Nikt z nas nie poruszył tego tematu więc delektowaliśmy się tym co lubimy. Dodatkowy atut naszej formy podróżowania to możliwość smakowania lokalnych potraw. Nocując w hotelach, nigdy nie udało nam się zasmakować w czymś tutejszym. Jedzenie wyłącznie hotelowe lub jak to nazywają europejskie.

Dość - pooglądaliśmy przemykające wycieczki, jedna za drugą, jedna szybsza od drugiej i udajemy się własnym szlakiem bez celu - może zabłądzimy
Przygoda !
... cdn