Jesienne Roztoczańskie wypady
Zamiast w Bieszczady z Paulusem postanowiliśmy zwiedzić najbliższą okolicę.
Część IDni są coraz krótsze a po przesunięciu czasu szybko zapada zmrok.
30.10.2011 – niedziela
Trasa około 110 km.

Oprócz mnie jadą dwie Hondy Gold Wing z jeźdźcami – Sleyerek i Wieprzu.
Pierwszy przystanek robimy w Dziewięcierzu fotografując rzadkie w naszym krajobrazie krowy.

Szkocka rasa wyżynna – to bydło hodowane dla mięsa.


Kolejnym punktem, który chciałem pokazać chłopakom to ruiny dawnej cerkwii – Cerkwisko w Moczarach-Dziewięcierzu.


Zaglądamy do niewielkich podziemnych piwnic.
Oglądamy znajdującą się nieopodal:
- dawną plebanię z widocznymi na ścianie półkami

i chrzcielnicę (chrzczone dzieci były zanurzane w wodzie).

Pięknie wyglądają dostojne Goldasy na polnej drodze :-)

To efekt przejażdżki po polnych drogach towarzyszących mi krążowników, które sprowadziłem na złą drogę.
Dojeżdżamy drogą asfaltową do Prusia – tu test czy przejedziemy drogą, która jest a której nie ma - do Siedlisk. Widnieje od wielu lat w atlasach samochodowych jak również na mapach google jako droga wojewódzka 867. To jednak zły wybór – za dużo piasków i krzaczków – zawracamy.

Kolejny punkt zwiedzania – drewniana cerkiew w Woli Wielkiej pw. Opieki NMP z 1775 roku.

Cerkiew podparta jest krokwiami po to, by nie uległa zawaleniu.

Chcemy dojechać do bunkrów linii Mołotowa na Goraje. Słyszałem o świeżo położonym asfalcie prowadzącym wprost do nich. Przejeżdżamy z Woli Wielkiej do Huty Lubyckiej asfaltową drogą, której z kolei nie ma na mapach google. To jednak nie tu ten wymarzony dywanik. Sam piasek – obiecałem chłopakom asfalt więc zawracamy.
Widok z góry pomiędzy tymi miejscowościami Huta Lubycka – Wola Wielka.

W Narolu zatrzymujemy się w sklepie na łyk płynów a nieopodal robimy fotę Pałacowi Łosiów w Narolu Wsi mknąc dalej w kierunku Szumów.

Dojeżdżamy do Rudy Różanieckiej. Robimy obchód wokół Karczmy Dębowy Bór. Ze stawu została spuszczona woda a jeszcze niedawno gościły tu tłumy turystów.

Oto odpowiedź dlaczego Dębowy - tylko nie wiem dlaczego BÓR - ta nazwa zarezerwowana jest dla lasów liściastych.

Przed zachodem słońca dojeżdżamy do Lubaczowa.
Część IITelefon. „Dziadzio” z Rzeszowa – pyta co robię i takie tam. Jest z ekipą motocyklistów w Lubaczowie. Wskakuję w ciuchy motocyklowe chętny do pokazania okolic. Ruszamy w trasę. Wśród nas jedna Amazonka.
05.11.2011 – sobota
Trasa około 130 km.

Nawet nie zdążyłem policzyć motocykli i osób. Wydaje mi się, że było sześć moto i ja (GL 1800, Suzuki V-strom reszta to różnej maści BMW).

Ekipa chciała zobaczyć tą rozpoznawalną ostatnio drewnianą cerkiew w okolicy Lubaczowa – nie wiedzieli jaką. Zabieram ich do Radruża.


Obchodzimy remontowany aktualnie zespół cerkiewny z XVI wieku otoczony kamiennym murem, w skład którego wchodzą: drewniana cerkiew p.w. św. Paraskewy, wolno stojąca dzwonnica oraz murowany, obronny dom diaka. Dlaczego znana – ponieważ znalazła się na liście World Monuments Watch 2012 jako jedyny obiekt z Polski. Wkrótce może się znaleźć na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Horyniec Zdrój – mamy problem. Naszej Amazonce szybko schodzi powietrze. Szukamy przyczyny. Przebita opona. Zaopatrzeni w spray do łatania opon wstrzykujemy odpowiednią dawkę. Dziura jest zbyt duża – pianka wydostaje się na zewnątrz.

Szukamy wulkanizatora.
Wszystkie zabiegi trwały jednak zbyt długo. Nie było już czasu na dalsze zwiedzanie. Ekipa wraca do Rzeszowa – muszą tam być na 16.00.

Ja nakręcony ruszam więc w dalszą samotną wycieczkę.
Mijam to co widziałem tydzień wcześniej.
Na pierwszy ogień idzie
droga wojewódzka 867 – czyli
ta która jest, a której nie ma. Jest, bo jest gruntowa (piaski, błota … aktualnie prawie sucha) nie ma, ponieważ GPS-y często wprowadzają w błąd niedoinformowanych lub posiadających złe mapy. Błądził tam swojego czasu sam Szymon Wydra robiąc wielkie oczy ze zdziwienia. Ja na podstawie owej drogi sprawdzam rzetelność publikowanych przez wydawnictwa map drogowych.
Siedliska - Kapliczka św. Huberta na Wodzie (w innym źródle zwana Matki Bożej Sokalskiej i św. Mikołaja bp.).


Woda kryształ bo właśnie bije tu źródło – posiada właściwości uzdrawiające, szczególnie 22 maja w dzień objawienia MB. Przy kaplicy na wodzie znajduje się figurka Matki Bożej Sokalskiej ufundowana przez tutejszych mieszkańców.

Tutaj na zdjęciu murowana cerkiew oraz muzeum drzew skamieniałych.
Na zdjęciach droga wojewódzka 867 (od Prusia (woj. podkarpackie) zaczęli coś budować ale słyszałem pogłoski iż woj. lubelskie nie chce budować swojej części - droga nie jest im potrzebna.
Pogłoski swoją drogą a fakty swoją. Tak zakończyła się budowa gruntowej drogi wojewódzkiej 867 >>>
Oczywiście wszystko w jesiennej aurze i przypominam po długim bezdeszczowym okresie a i tak miejscami jest błotko.

Prusie - ranczo nad wodą

Werchrata - pozostałość po dawnych PGR-ach

Wracam tą samą drogą przez Prusie do Werchraty. Tuż za wioską skręcam w prawo w świeżutki asfalcik. Jadę nim do końca.

Droga prowadzi pod same Goraje. Podjeżdżam kawałeczek piaszczystą i błotnistą drogą pod bunkier z linii Mołotowa znajdujący się u podnóża Krągłego Goraju.

Dalej jadę szlakiem turystycznym w górę na Długi Goraj. Zatrzymuję się przy kolejnym bunkrze a tu zdziwienie – nie widziałem go a znajduje się niemal przy drodze asfaltowej, którą przed chwilą jechałem.

Kolejny cel to drewniana kapliczka Matki Bożej z XIX wieku w Nowinach Horynieckich, we wnętrzu której bije cudowne źródło. Wodzie przypisuje się właściwości uzdrawiające zwłaszcza w chorobach oczu stąd częsty widok osób nabierających cudowną wodę do butelek. Korzystam z uprzejmości pewnego pana, który robi mi zdjęcie.

Zjeżdżam kawałeczek w dół pod mój ulubiony tunel znajdujący się pod nasypem kolejowym.

Słońce powoli zachodzi. Pędzę dalej do kamieniołomu koło Brusna. Pstryk i w drogę.

Kolejna drewniana cerkiew w Chotylubiu.

Do kolejnej drewnianej cerkwii w Gorajcu dojeżdżam w półmroku. Próbuję oświetlić obiekt reflektorem – bezskutecznie.
To właśnie tutaj w aktualnej kaplicy rzymskokatolickiej poślubiłem moją ukochaną.

Chcę wejść do środka. Dzwonię pod wskazany numer tel. – pada odpowiedź – tak w nocy? W końcu słyszę – proszę podejść naprzeciwko – tam Pan ma również klucze.
Zanim dostałem się do środka zostałem zaatakowany przez psa pilnującego dobytku – całe szczęście w kagańcu.
Cerkiew pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gorajcu z XVI w. to jeden z najcenniejszych zabytków na Lubaczowskim Szlaku Architektury Drewnianej. To właśnie tu 14 maja 2011 r. powrócił po długiej konserwacji (16 lat) XVII wieczny ikonostas.

Nie on jest ponoć najcenniejszy. Znawcy sztuki za ten ważniejszy uznają starszy ikonostas malowany bezpośrednio na brusach i znajdujących się za tym odrestaurowanym do którego można dostać się wchodząc po schodkach.
Malowidła wykonywano na płótnie lub podklejanych niemieckojęzycznych gazetach, których fragmenty można jeszcze odczytać.

Droga powrotna do Lubaczowa przebiegła szybko i sprawnie. Mimo tego, że była noc – to bez przymrozku. To na razie tyle moich jesiennych wywodów.