Cenna opinia Wiatra w Polu"Byłem, to skrobnę. Zarówno dla Głazia, jeśli zbiera opinie, jak i dla tych, którzy nie byli.
Sala MDK jest spora, ale z roku na rok (byłem na wszystkich czterech edycjach Naszych Wypraw) widzów jest coraz więcej i w tym roku o miejsce siedzące było już trudno. Najpierw ciekawa wyprawa do Afryki Zachodniej dwojga motocyklistów, opowieści o przygodach zilustrowane niesamowitymi (uwierzcie mi) zdjęciami. Gdzieś między wierszami zrozumiałem, że jeden z dwojga uczestników jest zawodowym fotoreporterem, więc nie ma się co dziwić. Poznajemy inny świat, którego leitmotivem jest hasło: "This Afrika, man". Pozwólcie, że szerzej tego nie wyjaśnię.
Druga prezentacja, to wyprawa dookoła Bałtyku na motocyklu HD WLA. Można powiedzieć - spacerkiem, powoli, w klimacie: jadę powoli, poznaję ludzi i miejsca, jednak ciągle poruszam się naprzód. Nie wszystko poszło, zgodnie z planem, a nawet poszło całkiem nie tak, ale tego tez nie wyjaśnię dokładniej - trzeba było być

Trzecia wyprawa to wyprawa Tamary i Głazia. Taki niby "lajcik" po Europie, a dokładniej po Bałkanach. O tym jeszcze opowiem później.
I wreszcie czwarta wyprawa, aż do Władywostoku, czyli daleko, że hej. 3 motocykle, 3 facetów. Przynajmniej w jednym wypadku motocykl był starszy od jego właściciela, ale dało się. Znowu spotkania z niezwykłymi ludźmi, którzy podzielą się tym, co mają, żeby przyjąć, ugościć, pomóc (nie wszędzie, bo Mongolia potwierdziła swoją opinię o nieprzychylności wobec obcokrajowców). Wyobrażacie sobie, że można dwa dni jechać z potrzaskaną stopa i tego nie zauważyć? Niewinna gleba, jakieś chrupnięcie... Na szczęście to była tylko proteza. Tak - proteza, bo to była wyprawa niepełnosprawnych motocyklistów. Po raz kolejny pokazali (także nam, zdrowym), że możemy, i stać nas na wiele więcej, niż nam się wydaje.
Każda podróż, to trud, wiele niezwykłych doświadczeń, zabawnych, czasem dramatycznych, a czasem po prostu zaskakujących sytuacji. Gdzieś w Afryce biegający (i uciekający przed motocyklistami) chudy nastolatek w koszulce z wielkim orłem na piersi i z napisem POLSKA, W dalekiej Rosji spotkanie z Polakiem na rowerze, albo awaria regulatora napięcia i "spadający z nieba" polski transit załadowany motocyklami (ich właściciele chętnie oddają podróżnikom części ze swoich motocykli). Podróże - dalekie, czy bliskie - zawsze są ciekawe. Sztuka jest tylko, ciekawie o nich opowiedzieć, i pod tym względem poziom prezentacji był mocno zróżnicowany. Wymaga to zarówno pewnych predyspozycji, jak i pracy, pomysłu, doświadczenia i wprawy. Tak by nie zaczynać co drugiego zdania od słowa: "Słuchajcie...", albo nie pokazywać zdjęć przedstawiających np. psa i nie komentować: "To jest pies". Najlepszym przykładem dobrej prezentacji (pewnie i z racji doświadczenia) była prezentacja Głazia i Tamary. Krótkie wprowadzenie i film. Krótkie ujęcia przeplatane z dłuższymi nadawały mu dynamikę. Różnorodność tych ujęć sprawiała, że trzeba było śledzić podróż, bo wiadomo było, że to, co widzimy, potrwa krótko i się nie powtórzy. Do tego oczywiście fajna, bałkańska muzyka i coś, co jest bardzo trudne, oryginalny dźwięk i komentarz nie z offu, lecz bezpośrednio z mikrofonu kamery. Tam i wtedy (Inaczej jest, gdy ktoś opowiada: "Było wtedy bardzo gorąco", a inaczej, gdy widzimy, jak ktoś zlany potem wspina się pod górę i zdyszany mówi: "Ale upał". Dosyć tego kadzenia, jeszcze tylko o jednym: Godne uwagi i naśladowania jest zwyczaj krótkiej prezentacji miejsca, w którym podróżnicy się znajdują. Nie takie przewodnikowe: Oto zamek z tego, a tego wieku, w którym coś tam, coś tam... i dalej 5 minut wykładu, tylko tak, jak na filmie: "Jesteśmy tu i tu, przed nami miejsce pochówku księcia Drakuli", albo tak, jak Tamara opisała zjawiska kresowe

(kto był, ten już wie, o co chodzi).
Na koniec moje uwagi krytyczne (zaznaczam, że tylko moje) i wnioski. Zakres i możliwości percepcji oraz uwagi dowolnej przeciętnego człowieka (a do takich się zaliczam), mimo przerw, jest ograniczony. Wynosi tyle, ile trwa dobry film długometrażowy, czyli max 2,5 godziny. Z przerwami najwyżej trzy. Tak więc prezentacje są albo za długie, albo trwają za długo.
Dobrze by było, żeby najciekawsze prezentacje były na końcu. (Zaznaczam raz jeszcze, że wszystkie podróże są ciekawe, ale nie każdy potrafi o nich równie ciekawie opowiedzieć, zwłaszcza, jeśli robi to po raz pierwszy) Wiem, że to trudne, bo trudno byłoby powiedzieć: "Nasza relacja będzie najciekawsza, to my wystąpimy na końcu" - zresztą Wasza relacja (piszę do Głazia i Tamary) wcale nie musi być najciekawsza i bywało w poprzednich edycjach, że były ciekawsze

, Mimo wszystko, dobrze by było, by ten, kto prezentuje się jako ostatni, wiedział, że bierze na siebie ciężar zmęczenia widzów oraz spadku ich uwagi. I jeszcze uwaga do Tamary: Jak widzisz, że Głazio może sobie glebnąć, to nie wyłączaj kamery, tylko nagrywaj. A jak nie zdążysz, to każ mu powtórzyć

Aha, i jak podnosicie GS-a, to też jej nie wyłączaj, tylko ustaw na jakimś kamieniu i niech się nagrywa. Bardzo chciałbym wreszcie zobaczyć, jak go dźwigasz do pionu

A tak ogólnie to bardzo dziękuję za kolejne już bardzo miłe spotkanie i możliwość zobaczenia przybliżenia kawałka świata widzianego oczami podróżników motocyklowych

".