Aktualności: W związku obecnie obowiązującymi przepisami RODO prosimy o zapoznanie się z Polityka prywatności i Polityką cookies pod adresem https://www.radiator-mototurystyka.pl/polityka-prywatnosci/
Kwiecień 28, 2024, 06:58:12 pm

Autor Wątek: Błotna jazda z przygodami  (Przeczytany 12459 razy)

Offline Glazio

  • Administrator
  • Hero
  • *****
  • Wiadomości: 3 085
  • Karma: +48/-3
Błotna jazda z przygodami
« dnia: Listopad 21, 2016, 06:30:31 pm »
Zaczęło się sympatycznie i niewinnie. Chwilę później pierwsze gleby. Ostatecznie trudno zliczyć ile ich tak na prawdę było. Gleby błotne, piaskowe a nawet rzeczne. Skoro gleby to nie obeszło się bez uszkodzeń. Zerwany halogen, rozwalona osłona silnika, pęknięcia obudowy, połamana szyba, kierunki i naturalna sprawa obicia sprzętów i własnego ciała.
Mało ?
Jasne, że mało. O pozostałych zdarzeniach dowiecie się z opisu sympatycznej i niewinnej przejażdżki.

Nasze niewinne spotkanie zaczęło się w umówionym miejscu na jednej ze stacji benzynowych dnia 20 listopada 2016 roku o godz. 10:00. Już na starcie było wesoło. Globus pojawił się w rozczłapanym bucie, który zaczął oklejać zwykłą taśmą pakunkową. Słaby wybór. Do zastosowania lepszego materiału przeszedł dopiero po pewnym czasie.



Ustaliliśmy orientacyjny kierunek jazdy. Po kilkuset metrach asfaltu zjechaliśmy w boczne ścieżki. Zaczęło się robić ciekawie. Działo się tak wiele, że niestety PIERWSZE GLEBY PRZEGAPIŁEM.
Przy jednej z pierwszych, okazało się, że poszła szyba. Jako komentarz tego zdarzenia Rafał Bohun (właściciel sprzętu) posumował to na wesoło - w domu mam kolejną. Nagle gdzieś za sobą słyszę, jak ktoś z ekipy mówi, że po ostatniej jeździe i rozwalonej szybie kupił sobie dwie. Jak to mówią - przezorny zawsze ubezpieczony. Ostatnia czeka w garażu.



Jakby nie było po pierwszym 4-6 kilometrowym odcinku mieliśmy kilka gleb. Przecięcie drogi asfaltowej i dalej w teren.

Tym razem ścieżka wprowadziła nas do lasu, w którym natrafiliśmy na dwie drogi do wyboru.
Która z nich była łatwiejsza ? Trudno stwierdzić ponieważ po przejechaniu pierwszej przez lekki i ciężki sprzęt inni widzowie stwierdzili, że jedziemy tą drugą.


Przed pierwszą ścieżką


Po pierwszych przeprawach Jaco zabiera się za regulację zawieszenia


Ścieżka pierwsza - tor z płytszą wodą

Ruszamy w ścieżkę drugą. Z uwagi na fakt, że była trochę zarośnięta mogła się wydawać na łatwiejszą od tej z odsłoniętym błotem. Czy tak było w rzeczywistości ? Zaraz do tego dotrzemy :-)

Dwa pierwsze sprzęty przejechały. Kolejny z szerszym rozstawem gmoli suną się w koleinie. Wszystko do momentu wyczerpania baterii u jeźdźca (czytaj sił). Pomoc w postaci innych jeźdźców sprawiała, że wyczerpywało się więcej bateryjek. Potrzebne były przestoje na regenerację. Tu nastąpiło zerwanie się halogenu, które jeszcze przed startem sugerowaliśmy odwrócić nad gmol zamiast pod. Po wielu trudach kolejny sprzęt przebrnął pierwszą przeszkodę.


Ładowanie bateryjek :-)

Czas na kolejny sprzęt. Tym razem szerszy rozstaw gmoli nie pozwolił na przejechanie wąskiej dla tego sprzętu koleiny. Zaklinowana Africa musiała zostać wydarta do góry aby pokonać pierwszą przeszkodę pomiędzy koleinami. Asekuracja itp. pozwoliły na dodanie kolejnego sprzętu. za przeszkodą.


Ładowanie bateryjek. Mimo wszystko humor dopisywał.

Tu nastał czas na kolejny a zarazem ostatni z ciężkich sprzętów.
Tutaj wrócimy do przeszkody pierwszej, którą ów maszyna jeszcze przed chwilą pokonała bez wsparcia innych. Ta z pozoru łatwiejsza okazała się nie do przebycia bez wsparcia innych. Po naładowaniu bateryjek nastąpiło kolejne wydzieranie sprzętu między koleiny i parcie do przodu.







Po tym doświadczeniu łatwo dojść do stwierdzenia czy utartego sloganu "pozory mylą". Łatwiejsza wcale nie należała do łatwiejszych o czym mogą świadczyć dodatkowe argumenty: zerwany halogen a kawałek dalej uszkodzona osłona silnika.

Po pokonaniu pierwszego zagłębienia i dotarciu na górkę przed nami pojawiło się kolejne bardziej rozlazłe zagłębienie.
ZAWRACAĆ ?
Hmm "ciężkie" sprzęty czekają na wyspie a ja z Dżoszłą na lekkich pojechaliśmy w celu znalezienia najłatwiejszej drogi wyjazdu z pułapki, w której znalazły się maszyny. Po chwili poszukiwań udało nam się znaleźć trasę wyjazdu na polną drogę. Do łatwych nie należała ale na pewno wymagała mniejszego zaangażowania sił.
Czy na pewno ?








Na powyższych zdjęciach widać urozmaicenie podłoża po przeprawie. Każda ze ścieżek, jedna obok drugiej zawierała zupełnie inny materiał co widać na załączonych zdjęciach.

Przed nami przedzieranie się pomiędzy drzewami, między głębokimi koleinami po mniejszych i większych gałęziach. Na tym 400 metrowym odcinku pojawiły się kolejne gleby. Wszystkich nie widziałem ale ich konsekwencje były zauważalne po dotarciu do celu czyli polnej drogi.



PODSUMUJMY !
Przejechaliśmy niecałe 10 km z czego ostatni zajął nam najwięcej czasu.
Liczba gleb - sorki ale już się pogubiłem. Było ich zbyt wiele a nie zawsze byłem w stanie ogarnąć wzrokiem całą grupę 6 motocykli.
Uszkodzenia - połamana szyba motocykla, urwany halogen, uszkodzona płyta osłaniająca silnik, pęknięta owiewka której nie uchroniły gmole.

Przerwę na chwilę ponieważ muszę złapać oddech przed opisem kolejnego etapu.
Nawet na trasie tak się nie zmęczyłem tak jak męczy mnie sumowanie tego wszystkiego.

Cdn...
« Ostatnia zmiana: Listopad 21, 2016, 06:32:10 pm wysłana przez Glazio »

Offline PawełS81

  • Młodszy użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 62
  • Karma: +0/-1
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 21, 2016, 07:00:04 pm »
I jeszcze zapomniałeś o płonącej babce Globusa :)

Offline Glazio

  • Administrator
  • Hero
  • *****
  • Wiadomości: 3 085
  • Karma: +48/-3
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 21, 2016, 08:49:16 pm »
I jeszcze zapomniałeś o płonącej babce Globusa :)

Tak jak pisałem - wszystkich gleb nie widziałem. Globusa owszem.
Umęczyłem się niesamowicie opisywaniem tego krótkiego odcinka drogi. Niecałe 10 km a w tej chwili staram się zliczyć gleby i wiem, ze się pogubiłem. Nie wiem ile ich zaliczył Globus a ile Rafał. Może sami napiszą a może Jaco liczył :D
Przyda się na podsumowanie całego wyjazdu:-)
Dobrze, że urwałeś się wcześniej. Ostatni odcinek był nadzwyczaj ciekawy - Globus z płonącą babką w roli głównej :-) Najwyraźniej jego babka dostaje wigoru pod wieczór. Ściemniało się więc miała prawo.
Ten ostatni fragment drogi będzie nad wyraz soczysty.

Offline Glazio

  • Administrator
  • Hero
  • *****
  • Wiadomości: 3 085
  • Karma: +48/-3
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 21, 2016, 10:20:33 pm »
Cd ...

Po wyjechaniu z lasu podsumowanie Globusa padającego na ziemię ze zdecydowanym stwierdzeniem "pier... nie mam już sił". Podobnie ale mniej soczyście zobrazowali to inni członkowie wypadu.
W tym czasie Jaco robił oględziny motocykla i uszkodzeń jakich doznał motocykl podczas ostatniego 400 metrowego odcinka drogi.

Niestety nie widziałem tego co działo się za moimi plecami. To były jedynie wyrwane sceny uwiecznione wzrokowo. Widziałem gleby Rafała, Jaca ... Kto, ile i jakie  - muszę jeszcze dopytać.

Swoją wolność od całego zmęczenia i doglądania uszkodzeń sprzętu pokazywał Dżoszła pocinająć tam i z powrotem po tutejszej łące. Odgłos ryczącego motocykla przyciągnął na to odludzie faceta. Pierwsze skojarzenia - myśliwy (widać 3 wieże strzelnicze), właściciel łąki, leśniczy, ... KTO ?
Nasze pierwsze skojarzenia były błędne ale nie do końca. Myśliwy ale nieczynny, emeryt, który zaczął nam opowiadać mrowią część swojego życia. Rozmowa ciekawa i wesoła. W pierwszej kolejności skupiła się na pytaniach o drogę w lesie czy Ursus da radę przejechać z ... Najbardziej wesoła stała się w momencie kiedy kierował nas na prawidłową drogę do wyjazdu. Jeśli pojedziecie prosto to zobaczycie prawdziwe doły niczym armagedon. Ta przestroga po ostatnim przebrniętym kilometrze uderzyła do większości głów, po czym wybrnęliśmy z tego zaułka przyzwoitą ścieżką.

Nasz pierwszy cel to stacja benzynowa, na której trzeba zakupić silvertape do zaklejenia buta Globusa. Po drodze krótki przystanek u naszego kompana emigranta. Taka była parada >>>

Żeby nie było. Dojeżdżamy do stacji benzynowej wyjeżdżając uprzednio z błota wprost na asfalt i motocykl uciekł mi spod tyłka. Śliska sprawa podczas ruszania - to na tyle i jedziemy dalej 200 metrów.



Dalej przerywnik asfaltowy. Szybko nabiliśmy więcej kilometrów niż przez uprzednią godzinę.
Ponownie wjeżdżamy w bezdroża. Początkowo z szerokiej drogi robiła się coraz węższa.



Nagle trudno było ją zauważyć. Grząsko, coraz bardziej miękko. Na lekkich jedziemy dalej rozeznać teren. Okazuje się, że przed nami strumień z dość stromą skarpą. Nie do przejechania na ciężkich. Po chwili poszukiwań znaleźliśmy odpowiednie miejsce do przejazdu ale niestety teren za strumieniem był zbyt grząski.
Zawracamy !
Dość dobrą drogą bez większych przygód dojeżdżamy do POMNIKA BITWY POD KOBYLANKĄ >>>
Czekając na wszystkich okazuje się, że brakuje Rafała. Dociera za chwilę. Na miejscu okazuje się, że zaliczył kolejną glebę. Po tej ze złamaną szybą ta była najbardziej soczysta. Chciał przyświrować zjeżdżając z asfaltu na szuter zarył gmolem i obróciło go o 180 stopni.

Już bez kolejnych niespodzianek docieramy do Szałasu nad Tanwią (Impreza w Szałasie) >>>, gdzie naocznie stwierdzamy jakość błota, z którego rozsądnie zawróciliśmy.



Na otarcie łez odrobina błota, z którego nieco się przecieramy.



Szaleństwa na okolicznych skarpach i ruszamy na mycie sprzętów. Nie w głowie nam myjnia tylko przeprawa przez rzekę, której poziom wzrósł w porównaniu do letniego przepływu.

Przeprawa przez rzekę ku naszemu zaskoczeniu stała się zaskakująco ciekawa. Kliknij i zobacz jaki był poziom wody tej samej rzeki w tym samym miejscu późnym latem/wczesną jesienią >>>

Pierwszy ciężki w wodzie i nagle zaskakująca niespodzianka ale o tym w kolejnej części ...



Cdn ...
« Ostatnia zmiana: Listopad 21, 2016, 10:23:51 pm wysłana przez Glazio »

Offline Borek

  • Starszy użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 289
  • Karma: +7/-1
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #4 dnia: Listopad 22, 2016, 12:36:52 am »
Pomysly Globusa co raz mniej mnie zaskakuja :D fajna wyprawa !

Offline Glazio

  • Administrator
  • Hero
  • *****
  • Wiadomości: 3 085
  • Karma: +48/-3
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #5 dnia: Listopad 27, 2016, 01:59:38 pm »
Cd ...

Chwilę później po pobycie w Szałasie umówiony wcześniej Gibon81 opuścił naszą grupę. Czyżby przewidział co będzie później ?

Po dojechaniu do przeprawy przez rzekę Tanew ...

Pierwszy ciężki w wodzie i nagle zaskakująca niespodzianka. Motocykl nie jedzie. Co jest grane. Rafał Bohun schodzi z motocykla i stoi w wodzie. Po podejściu do sprzętu wszystko stało się jasne. W motocyklu spadł łańcuch. Konieczne stało się wydzieranie sprzętu zakopanego w rzece.
W międzyczasie w zaparkowana w kopnym piasku płonąca babka Globusa postanowiła się położyć i runęła na tutejszą drogę nie pytając nikogo o zdanie. Ten mały przerywnik wymusił postawienie sprzętu na koła i automatycznie przeszliśmy do pomocy bardziej potrzebującego.
Linka była przydatna ale nie obyło się bez brodzenia innych uczestników wyjazdu w wodzie.
Łańcuch założony ale przeprawa wcale nie miała łatwego przebiegu. 4 metry przed wyjazdem tym razem motocykl zgasł. Honda zaczęła palić na jeden cylinder co stało się dla niego sporym utrudnieniem wyjazdu. Ostatnie metry to wyciąganie sprzętu na brzeg.
Udało się - przejechane :-)



To prawda, że Honda się nie psuje. Chwilę później odpaliła z początkowymi problemami ale chodząc na zróżnicowanych obrotach odparowało to co było przyczyną problemu i dalsza jazda mogła być kontynuowana.

Dalsza część to Globus na płonącej babce w roli głównej. Nie licząc uprzednich gleb ta była najbardziej efektowna. Dopiero zaczynam kolejną część opisu i już nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
Zanim przejdę do sedna to tutaj posłużę się cytatem z wiersza Adama Mickiewicza z wiersza "Lis i kozioł"

"Już był w ogródku, już witał się z gąską;
Kiedy skok robiąc wpadł w beczkę wkopaną ..."


Ten cytat opowiada jak wyglądała przeprawa Globusa na jego babce przez Tanew. Już prawie przejechał, największy nurt za nim, aż tu nagle niespodziewanie zalicza rzeczną glebę.



Na szczęście całe zajście miało miejsce już na płyciźnie. Motocykl leżący na boku ciągle napędzał tylne koło. Dopiero reakcja skąpanego w zimnej wodzie Globusa sprawiła, że wracając do pionu w ekspresowym tempie jak poparzony wyłączył zapłon. Zachłyśniecie się wodą mogłoby mieć z goła odmienny efekt.
Kopny piasek przez rzekę i przy dojazdach sprawia niespodzianki. Tutaj koncentracja skupiła się na jednym przejeździe. Jacek przemierzający koryto rzeki wielokrotnie wcześniej uderzony przeprawami poprzedników zachwiał się w pionie wjeżdżając do rzeki. To już było ? Tak ale przy innym stanie rzeki i tym razem przygasło patrząc na przeprawy poprzedników.

Ja z Dżoszłą przemykaliśmy przez rzekę na lekkich kilkakrotnie.

Po przeprawie ruszyliśmy dalej przed siebie mając na uwadze zaliczenie stacji benzynowej z powodu kończącego się napoju napędzającego mój pojazd. Bezdrożami podążaliśmy na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :-)
Nikt nie mówił, ze będzie łatwo. Błoto i bagienka towarzyszyły nam na każdym kroku. Po wjechaniu na nowy asfalcik zjechałem na pobocze. Nie wiedząc czemu chciałem oszczędzać i tak już konkretnie zjechaną kostkową oponę. Patrząc na zaniżone pobocze próbowałem wypatrzeć miejsca bezpiecznego powrotu na asfalt. Niestety nie zapowiadało się na to. Zamiast zwolnić i bezpiecznie powrócić na asfalt chciałem w pełnym galopie dokonać cudu. Wiedziałem czym to się mogło skończyć i tak się właśnie skończyło. Moja kostka dostała niekontrolowanego poślizgu na wylepikowanym brzegu nawierzchni asfaltowej po czym ja i mój motocykl szuraliśmy już na boku po asfalcie. Patrzyłem bezradnie jak ze sprzętu toczą się iskry. W głowie tętniła tylko jedna myśl - oby nie silnik, oby nie silnik. Po szybkim dotarciu do sprzętu okazało się, że motocykl sunął się na boku wsparty na aluminiowej osłonie handbara i bocznej stopce. Nie wiedzieć czemu (prędkość nie była mała) a ja nie doznałam żadnych uszkodzeń. Delikatne otarcie na lekkiej koszulce zarzuconej na wierzchu i żadnych innych śladów. To dało mi do zrozumienia, że ów asfalt musiał być bardzo świeży skoro sunąc się na jednym z boków praktycznie nic się nie stało. Jadąc dalej nie podejmowałem zbędnego ryzyka.

Koniec końców dojechaliśmy do poidełka czyli stacji benzynowej. W pierwszej chwili nie widzieliśmy policjantów zajętych motorowerzystami. Za to ich uwadze nie umknął wjazd naszej grupy. Ubłoceni, mimo uprzedniej kąpieli sprzętów w Tanwi skupiliśmy na sobie wszelką uwagę. Panowie policjanci z nieoznakowanego samochodu terenowego podeszli do pierwszego z nas. Na nasze nieszczęście ubrali sobie za obiekt do kontroli Dżoszłę, który z pośpiechu (na miejsce spotkania przybył ostatni) zapomniał zabrać ze sobą dokumenty. Nie to jedno zadecydowało o dalszym przetrzymaniu a fakt, że byliśmy bardzo brudni. Pierwsza uwaga policjantów skupiła się na zabłoconych tablicach rejestracyjnych, którą automatycznie przetarłem. Na nieszczęście tego pierwszego oprócz błota numery rejestracyjne pojazdu Dżoszła miał przysłonięte aluminiową puszką po napoju przytwierdzoną pod ekspanderem (czyli gumą).
Niestety ta przygoda zatrzymała nas tu na około pół godziny i zakończyła się mandatem.

Ze stacji benzynowej wyruszyliśmy w dalszą drogę a raczej bezdroża. Jadąc glinianym odcinkiem, który przemierzałem trzy tygodnie wcześniej na ciężkim, zaliczając dwie gleby >>>, tym razem patrzyłem jak męczą się inni. Z uwagi na fakt, że tym razem do najcięższych należał motocykl Globusa, zamykając stawkę patrzyłem na to jak sam męczyłem się tu wcześniej na dużo gorszym ogumieniu.
Tym razem nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać. Inni na nieco lżejszych sprzętach odjechali nieco do przodu a ja byłem świadkiem jak Globus na płonącej babce:

- zalicza glebę



kilkanaście metrów dalej

- taranuje ogrodzenie z drutu kolczastego



kilkadziesiąt metrów dalej

- wjeżdża w środek skróconego krzewu

...

i wiele innych ślizgów, które wytrącały go z równowagi.

Do tego wszystkiego na nasze trasie pojawiły się pozostałości po pierwszym tegorocznym śniegu.



Słońce chyliło się ku zachodowi a za nami zaledwie połowa gliniastego odcinka. Tym razem wszyscy zatrzymali się w miejscu kolejnej gleby Globusa. Jego płomienna babka tego dnia była jakaś narwana. Po prostu nie do okiełznania.
Wymęczony nieustającą walką łapał oddech dodatkowo zatykającym dech w piersi papierosem. To wręcz odwrotnie, dobry, konkretny, głęboki łyk świeżego powietrza bardziej postawiłby na nogi człowieka styranego drogą.
Wszyscy zaczęli odczuwać szybko nadchodzący chłód nadciągający wraz z zachodzącym słońcem.





Warto zatrzymać się na chwilę aby zobaczyć uroki Roztocza Wschodniego w świetle zachodzącego słońca >>> Przez chwilę martwa cisza w tym urokliwym miejscu TU i TERAZ została przerwana przez coraz bardziej zziębniętych motocyklistów.



Po dalszych walkach w terenie dojechaliśmy do asfaltu, z którego zjeżdżaliśmy coraz rzadziej.

Jacek zadecydował, że musimy jeszcze podjechać na DAHANY >>>. Podjazd na łąkę otoczoną lasem odbył się bez większych problemów. Tutaj uczucie chłodu było już bardzo odczuwalne. W miejscy postoju sam zacząłem dogrzewać dłonie od rozgrzanych tłumików.





To magiczne miejsce niemal w centrum Roztocza z każdym pobytem zaskakuje nas czymś nowym. Tym razem uroków dodawały promienie zachodzącego słońca. W ślad za moimi pozami dążącymi do uzyskania świetnej pamiątki w postaci zdjęcia w promieniach zachodzącego słońca podążyli inni. Trzaskaliśmy tu foty bez opamiętania. Wszystko przez wspaniałe kolory na horyzoncie. Czy te dość wymyślne pozy warte były poświęcenia, oceńcie sami.















To efekt tego, że po zakończonych wariacjach padały prośby o kolejne foty, jeszcze mój, i mój motocykl ...

Mimo postoju szybko obniżająca się temperatura i uczucie zziębnięcia sprawiła, że chęć powrotu do domów przeważyła szalę.

Jeszcze chwilę po bezdrożach dotarliśmy do pierwszego asfaltu, kolejny wodno-błotny odcinek, po którym asfalt towarzyszył nam do samego końca.



Podsumowanie wyjazdu:

Uczestnicy:

Rafał Bohun - Honda Africa Twin 750 - 7 gleb z czego dwie bardzo soczyste - uszkodzenia: połamana szyba, otarcia i obicia.
Wiadomość SMS na zapytanie o gleby:
"Około 7, w tym dwie konkretne. Jedna z szybą a druga przy zjeździe z asfaltu na szuter z lekką fisiówką co spowodowało zarycie gmolem i obrócenie o 180 stopni. Wszystko wtedy co czekaliście na mnie (pod pomnikiem na Kobylance). Przy tej glebie obyło się bez strat oprócz czasu.
Wodowania nie liczę, bo to nie gleba gleba. Po prosyu wpadłem w dół i to mnie zatrzymało a potem wiadomo".


Globus - Super Tenere 750 (płonąca babka) - 5 gleb - kolejny raz skrzywiony lewarek hamulca nożnego (ciekawe ile jeszcze prostowań przeżyje).
Wiadomość SMS na zapytanie o gleby:
"Około 5 razy. Tylna wajcha od hamulca za każdym razem gięta pod kątem 90 stopni hehe i chyba tyle.
Pozdrawiam !"

My też pozdrawiamy z tego miejsca :-) Na filmiku słyszałem, że urwało kierunkowskaz. Nie sprawdzałem.

Jacek - Honda Transalp 600 - 2 gleby, uszkodzenia: rozwalona płyta osłaniająca silnik, pęknięta owiewka.
Komentarz Jacka z FB:
"Ja miałem w sumie dwie gleby raptem. Innych nie liczyłem 😉
Jak wyjeżdżaliśmy z młodnik na łąkę a druga przed rzeką do tej kałuży co kręciłeś przejazd. Bohun z globusem prali najwięcej
Ale pewnie nie liczyli heheh
Hwheh za dużo tego jak na jeden wyjazd. Za to jest co wspominać. A globus na pewno więcej niż pięć miał".

Gibon81 - Suzuki DR 800 - bez gleb (przynajmniej nie widziałem). Szkody - urwany halogen. Wrócił do bazy wcześniej.

Dżoszła - KTM - bez gleb, uszkodzenia moralne za brak dokumentów - mandat na stacji benzynowej od policji z nieoznakowanego radiowozu.

Głazio - BMW G450X - 2 gleby asfaltowe z czego jedna soczysta z iskrami idącymi z handbaru i stopki bocznej (lekkie zarysowania). Szczegóły w powyższym opisie :-)
Z rozmowy z Jackiem na FB:
"2 asfaltowe - inne to szybkie puszczanie motocykla w celu złapania dobrych ujęć.
Pierwszy uślizg przy wyjeździe na asfalcie pod stacją w Cieszanowie a druga przy próbie wjazdu na asfalt z pobocza (tego się obawiałem, to przewidziałem ale nie zwolniłem aby zrobić to bezpiecznie).
Drugi widział Dżoszła jadący za mną i ktoś w lusterku jadący przede mną - jeśli dobrze kojarzę to Rafał więc może opiszą jak to wyglądało z ich perspektywy !!!
Pierwszy to takie pierdnięcie. Przy drugim bałem się, że dalej nie pojadę. Silniki w krosach maja bardzo delikatne skorupki. Na szczęście asfalt był równy za to dobrze się iskrzyło podczas szlifowania z podnóżki i handbara.
Małe ryski na tych dwóch elementach. To wszystko 🙂"


Więcej grzechów nie pamiętam ...

Teraz proszę innych o rozgrzeszenie a raczej o ich wrażenia z wyjazdu :D




Ja osobiście wyjazd uważam za bardzo udany. Mimo zjechanej opony kostki w lekkim zabawa wyśmienita. Tym razem było mi dane obserwować wyjazd z innej perspektywy. Mogłem zobaczyć jak sam się męczyłem trzy tygodnie wcześniej. Robiłem to z wielką gracją. Parłem do przodu a małe gliniane uskoki (koleinki) podcinały mi nogi, po czym padałem tak, jak profesjonalnie ścina się twardo stojącego na nogach. Waga mojego sprzętu nie do wyprowadzenia przynajmniej na tych oponach które aktualnie posiadałem, zmęczone po całym intensywnym sezonie. BMW R 1150 GS to waga ciężka, chyba najcięższy z enduro. Poprzednia relacja >>>

Teraz coś od Was chłopaki z soczystymi wrażeniami z wyjazdu :-)
« Ostatnia zmiana: Listopad 27, 2016, 08:57:30 pm wysłana przez Glazio »

Offline Glazio

  • Administrator
  • Hero
  • *****
  • Wiadomości: 3 085
  • Karma: +48/-3
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 27, 2016, 02:05:49 pm »
Ja tym czasem zacznę składać film. To będzie soczysty film podsumowujący nasz sezon motocyklowy 2016.
Sądzę, że to raczej ostatni wspólny terenowy wyjazd w tym sezonie. Chyba, że wyjdzie świąteczna przejażdżka :D

Offline Jaco

  • Hero
  • *****
  • Wiadomości: 569
  • Karma: +21/-5
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 27, 2016, 10:44:46 pm »
Nie ma o czym mówić, pisać.....cała historia opowiedziana nawet w drobnych szczegółach ;)

Bez wątpienia był to najbardziej błotny z moich wyjazdów ... i co mogę powiedzieć - mokro, brudno, zimno, nieprzyjemnie, wszystko mnie bolało i co.... i właśnie to, że był to zdecydowanie najfajniejszy z wyjazdów wkołokominowych w tym sezonie  ;D ;D ;D

Parę fotek odemnie a i materiału na filmik też mam, ale na to potrzebuję chwilę dłużej.

Niby jeździliśmy po tych samych dróżkach ale jednak Babka ma to do siebie, że uwielbia maseczki błotne....







A ty opisywana wyżej chwila odpoczynku Babki i Trampka.



I próba wyciągnięcia Afryki za pomocą linki.









I na koniec wieczorne SPA.







Offline arturlubaczow

  • Starszy użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 436
  • Karma: +17/-11
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #8 dnia: Listopad 28, 2016, 10:22:46 am »
Ale zaiste Babce do "twarzy" w maseczce błotnej  :D
Art

Offline Borek

  • Starszy użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 289
  • Karma: +7/-1
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #9 dnia: Listopad 28, 2016, 03:17:01 pm »
Czyzby Galziu umyl motocykl ???!

Offline Glazio

  • Administrator
  • Hero
  • *****
  • Wiadomości: 3 085
  • Karma: +48/-3
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #10 dnia: Listopad 28, 2016, 03:35:36 pm »
Czyzby Galziu umyl motocykl ???!

Umył - ten zawsze myje ze względu na łańcuch i zębatki :-)

Offline PawełS81

  • Młodszy użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 62
  • Karma: +0/-1
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #11 dnia: Listopad 29, 2016, 08:54:07 am »
Z mojej strony wrażenia jak najbardziej pozytywne.To było pierwsze ujeżdżanie nowego nabytku w takim terenie i to bardzo udane poza urwanym halogenem i osłoną na rękę,wszystko do zrobienia. Ostatnio zmachałem  się tak przez motocykl gdy w wieku 9 lat paliłem komara na pych a tutaj musiałem walczyć z błotem i głęboką  koleiną.Oby więcej okazji na taki rajdy.

Offline Glazio

  • Administrator
  • Hero
  • *****
  • Wiadomości: 3 085
  • Karma: +48/-3
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #12 dnia: Listopad 29, 2016, 05:54:39 pm »
Rajdy były, są i będą :-)
Teren - raz łatwiejszy innym trudniejszy.
Swoim ciężkim na pewno też bym się zmachał. NA lekkim mimo, że nie musiałem to zmachałem się razem z wami. Czasami patrząc, czasami pomagając a czasami śmiejąc :D

Offline Borek

  • Starszy użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 289
  • Karma: +7/-1
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #13 dnia: Listopad 30, 2016, 12:17:15 am »
Pamietajac dziecinstwo i czasy WSKi to teren zawsze mnie pociagal... tylko nie wiem jakim cudem podczas zakupu motocykla zdecydowalem sie na szlifierke ? Hmm... szlifierka sprzedana i odkladam na jakies duze enduro. Co to bedzie ? Na co sie zdecyduje ? Nie wiem! Na pewno cos czym wjebie sie w bloto niczym dzik w szyszki i bede szczesliwy ;))

Offline Glazio

  • Administrator
  • Hero
  • *****
  • Wiadomości: 3 085
  • Karma: +48/-3
Odp: Błotna jazda z przygodami
« Odpowiedź #14 dnia: Listopad 30, 2016, 01:47:42 pm »
W błocie nie ma nudy.

 

SMF spam blocked by CleanTalk