Ot przejażdżka do babci w celu złożenia życzeń urodzinowych.
Pogoda mocno wyciągała z czterech ścian. Wyjazd z Lubaczowa z pierwszym przystankiem w Kresowej Osadzie zlokalizowanej w Baszni Dolnej.
Kolejny punkt to Gospodarstwo Agroturystyczne w Radrużu.
Stadnina niegdyś tętniąca życiem nadal żyje. Okolica zmienia swoje oblicze na duży plus.
Jedna z dwóch cerkwi drewnianych. W tej odbywają się msze.
Druga z kamiennym murem to zabytek na liście UNESCO. Polecam - warto zobaczyć choć raz wewnątrz.
Pod Radrużem miało miejsce ważne wydarzenie związane z Janem III Sobieskiem, bitwa gdzie uwolniono dwanaście tysięcy jasyru i rozbito główną kolumnę Tatarską. Niestety, miejscowa społeczność nie upamiętniła tego wydarzenia tak wyraźnie, jak Narol czy Cieszanów (dalej na trasie). W wiosce znajduje się tylko krzyż, w który wmurowana jest część kamienia z datą 1672, który miał upamiętniać kiedyś to wydarzenie, ale zapewne rozpadł się. Takie rzeczy można znaleźć w różnych opracowaniach, tymczasem gdy spojrzy się na ten obiekt na żywo, to ma się wrażenie, że jest on stary i tylko odnowiony… badania trwają, odcyfrowanie napisów na krzyżu da ciekawe odpowiedzi.
Widoczna na zdjęciu droga to dopiero początek przepraw.
Klasztor Franciszkanów w Horyńcu Zdroju, który ma sporo atrakcji w zanadrzu. Szkoda czasu na zwiedzanie - mam inny cel.
Tu jednak przedstawię ciekawą historię:
W regionie, śmiało można powiedzieć, że największą pamiątką po Sobieskim jest cały Horyniec. Połączone są tutaj różne aspekty związane z Sobieskim. Niestety, na niektóre nie ma dowodów, więc stanowią uzupełnienie, jako lokalna tradycja, do historii prawdziwej. Horyniec w linii prostej leży około 25 kilometrów od Jaworowa, czyli miejsca, gdzie Sobieski mieszkał. Wiemy, że w te okolice Sobieski przybywał na polowania, miał wedle lokalnych podań, mieć tutaj nawet myśliwski pałacyk, zasadzić lipy w parku, które rosną do dziś, i odpoczywać na kamiennej ławeczce, która nie przetrwała. Także lokalne podania mówią, o kąpielach siarkowych Sobieskiego w Horyńcu. To właśnie od Sobieskiego, zaczyna się w Horyńcu historia leczenia Uzdrowiskowego. To tyle lokalnych podań. Materialną pozostałością, poświęconą Sobieskiemu w Horyńcu jest płaskorzeźba herbu Sobieskiego, na jednej ze ścian pałacu, z napisem:
„TEGIT ET PROTECT” czyli „Osłania i Chroni”. Byli właściciele Horyńca, chcieli w ten sposób pokazać, że Sobieski był związany z Horyńcem, a nawet wręcz oddają w patronat Horyniec jego osobie. Ulica gdzie stoi ten pałac i także miał mieć Sobieski swój myśliwski pałacyk, nazwana została ulicą Jana III Sobieskiego. Przez Horyniec także przejeżdżał Sobieski, gdy gonił Tatarów, podczas sławnej wyprawy na czambuły Tatarskie w 1672 roku, w okolicach Horyńca i Radruża, nastąpiła duża bitwa z Tatarami. Oprócz tych rzeczy, są inne przekazy związane z Sobieskim w Horyńcu, często legendarne, albo takie jak w 1661 roku, przejezdne zbawienie w Horyńcu Marii Kazimiery, późniejszej małżonki Sobieskiego. Możemy się tylko domyślać, w jakim celu tutaj chwilowo zabawiła.
Kilka kilometrów dalej jadąc w stronę Werchraty znajduje się hodowla bydła - ciekawa rasa.
Stojąc oko w oko musiałem mieć się na baczności. Byłem bacznie obserwowany przez matkę widzianego cielaczka. Być może to ten, na którego narodziny spóźniliśmy się z Tamarą w październiku 2013 r. Byliśmy świadkami zjadania łożyska i lizania domniemanego maleństwa.
Dalej bezdrożami chciałem dotrzeć do Nowin Horynieckich.
Daleko nie ujechałem, kiedy wjazd na dawną rampę kolejową zagrodził mi konar celowo ściętego drzewa. Dodatkowo małe ścieżki skrzętnie były zarzucone innymi konarami. Gdyby to był lżejszy sprzęt to na pewno jakoś bym sobie poradził. Szkoda jednak czasu.
Zmieniłem sposób dojazdu na szlak rowerowy.
W końcu jadę rowerkiem - tylko bardziej okazałym :-) Leśną ścieżką dojeżdżam niemal do kapliczki. Stroma końcówka zmusza mnie do oględzin czy aby nie jest za grząsko aby dojechać do kolejnego punktu.
Droga jak to droga rowerowa
Prowadzi pod nasypem kolejowym, którym kolej jeździ coraz rzadziej.
Dojeżdżam do kapliczki znajdującej się pod opieką franciszkanów z Horyńca.
"Kaplica drewniana, w której jest czczona od niepamiętnych czasów łaskami słynąca figura Matki Bożej Niepokalanie Poczętej. Kaplica stoi wśród licznych źródeł wypływających spod otaczających ją wzgórz, w uroczym wąwozie leśnym - jednym z najpiękniejszych w południowej części Roztoczańskiego Parku Krajobrazowego".Tu mijam się z rodzinką znajomych, którzy informują mnie o teściu jeżdżącym po okolicy na rowerze.
Kilkaset metrów dalej podjeżdżam na górę pod cmentarz z czasów I wojny światowej. Pozostawiony na chwilę czarnuszek zaorał miękkie podłoże z obawy przed wiszącym III poważnym konfliktem kilka/kilkanaście kilometrów na wschód.
Przez ziemie lubaczowskie często przechodziły różne granice, stąd takich wojskowych pamiątek jest bardzo dużo w okolicy.
Dalej skierowałem się w stronę kamieniołomu w Bruśnie.
Próba dojechania do pobliskiego kamieniołomu zakończyła się rezygnacją i nawrotem w kolczastych jerzynach.
Dalsza droga to trochę asfaltu, błota, bagienek i kałuż z przystankiem w Werchracie.
Tu spotykam Edycję z mężem na przejażdżce motocyklowej. Też wietrzą sprzęty. Pogoda wypędziła ich z domu. W końcu sezon rozpoczęty - wcześniej niż zwykle.
Tak spędziliśmy chwilę na pogawędkach.
Jakich ?
...