Majowy weekend na Bałkanach
Nowinki motocyklowe, Wyjazdy weekendowe

Majowy weekend na Bałkanach

DSCF6105Gdzie pojechać w długi weekend majowy? Na szczęście nie musieliśmy sobie zadawać tego pytania, ani łamać głowy nad decyzją. Bałkany są tak barwne, dzikie i interesujące, że za każdym razem odwiedzamy tę część Europy z prawdziwą przyjemnością. Chcieliśmy zobaczyć jak wygląda wczesną wiosną nasze ukochane miejsce w Serbii – wodospad Soptnica. Odległość dzieląca Lubaczów od Sopotnicy to bagatela około 1200 km w jedną stronę. Jak to się mówi – dla chcącego, nic trudnego! Wyjazd trwał sześć dni, podczas których pokonaliśmy 2756 km przejeżdżając przez Słowację, Węgry, Serbię, Bośnię i Hercegowinę oraz Czarnogórę.

W trasę wyjechaliśmy późnym popołudniem w czwartek około 17:30. Jesteśmy zdania, że w podróży liczy się każda minuta. Prognozy pogody w Polsce nie były zbyt optymistyczne, a siedzenie w domu przed telewizorem to po prostu strata czasu. Jechało się dość przyjemnie, temperatura była znośna i czwartkowy wieczór spędziliśmy już na Węgrzech. Ze względu na dość uciążliwą mżawkę zatrzymaliśmy się w hotelu w okolicach miejscowości Abaujszanto (Holdfény Hotel, Fő St, Forró, Borsod-Abaúj-Zemplén). DSCF6074

Następny dzień przyniósł spadek temperatury, ołowiane zasnute chmurami niebo i siąpiący deszcz. No ale cóż, służba nie drużba. Pada, czy nie – jedziemy dalej! Dość szybko udało nam się dotrzeć do granicy z Serbią. Na przejściu dało się wyczuć napiętą atmosferę. Wzdłuż ogrodzenia z drutu kolczastego widać porozrzucane śmieci  i namioty uchodźców, którzy stali w grupach i obserwowali ruch graniczny. W oczy rzuciła nam się duża liczba mundurowych – nie brakowało policjantów, służb porządkowych i dziennikarzy. Ten tymczasowy obóz na granicy sprawia przygnębiające wrażenie. Wydaje się, że z tych ludzi uszło całe życie. Stoją tam po prostu i czekają…

DSCF6079Przekraczamy granicę. W pierwszej miejscowości w Serbii widać wielu mężczyzn i dość duży, dobrze utrzymany meczet. To dość nietypowy widok w kraju, którego mieszkańcy w większości wyznają prawosławie! Jedziemy cały dzień, mijamy Belgrad i wzdłuż zachodniej granicy kierujemy się na południe kraju. Wieczorem docieramy do celu naszej podróży. Mam wrażenie, jakbym wyjechała stąd zaledwie wczoraj. Nic się tu nie zmieniło od naszego ostatniego pobytu. W zaprzyjaźnionym sklepie robimy zakupy i już tylko kilkanaście kilometrów dzieli nas od najwyższego w Serbii wodospadu, który skradł nasze serca. Wyraźnie widać, że tu także padało. Na drodze są widoczne kałuże, a szutrowa część drogi jest pokryta miejscami błotem. Wreszcie dojeżdżamy. Sopotnica jest na swoim miejscu – monumentalna, ponadczasowa, surowa, piękna. W stałym miejscu rozbijamy namiot.  Kolację jemy tuż pod wodospadem, odnajdując dobrze znane nam smaki serbskich smakołyków.

DSCF6122Kolejny dzień (sobota) jest dniem odpoczynku po trudach podróży. Musimy nacieszyć się tym niezwykłym miejscem i naładować baterie. Wodospad Sopotnica wręcz tętni energią i przebywanie w jego pobliżu jest prawdziwą przyjemnością. Cały dzień kręcimy się po okolicy, spacerujemy, konsumujemy, odpoczywamy. Przed południem przyczepiają się do nas dwa szczeniaki, które już do wyjazdu nie odstępują nas na krok. Nadajemy im imiona, które odzwierciedlają ich charaktery. Jeden wabi się Wstydek – jest nieufny i ostrożny. Drugi z nich to Gryzak, który jest odważny, towarzyski i bardzo wesoły. Dzień jest przepiękny, poranne chmury znikają, słońce przygrzewa i jest bardzo pogodnie. I właśnie o to chodziło! Po południu sytuacja pod wodospadem zmienia się. Dobra pogoda przyciąga sporo ludzi, którzy tak jak my rozkładają namioty i zaczynają biwakować. Jest gwarno i głośno. Tego dnia zostajemy nawet wylegitymowani przez policję, która sprawdza wszystkich pod Sopotnicą. Dość miłym zaskoczeniem jest dla nas fakt, że władze zaczęły dbać o czystość pod wodospadem. Między namiotami kręci się jakiś człowiek, rozdając worki na śmieci. To wspaniale, że Serbowie doceniają urodę tego miejsca i jego los leży im na sercu. Brawo! Noc mija nam przy głośnej muzyce i krzykach.

DSCF6112Kolejny dzień to niestety dzień pożegnania z wielkim wodospadem. Przy śniadaniu zastanawiamy się nad powrotną trasą. Postanawiamy wracać przez Czarnogórę i zmierzyć się z Durmitorem o tej porze roku. Wyjeżdżamy odprowadzani przez naszych łaciatych kumpli. Jeden z psiaków biegnie za nami spory kawałek. Kraje nam się serce. Nie możemy go niestety zabrać. Może jeszcze kiedyś się spotkamy… Dość szybko przekraczamy granicę serbsko-czarnogórską. Jedziemy podziwiając rwącą Tarę i jej krystalicznie błękitną wodę, która wyżłobiła jeden z najgłębszych w Europie kanionów. Trasa jest naprawdę malownicza.

DSCF6137Mijamy Žabljak i wjeżdżamy w wysokie góry. Jest zimno i dość mocno pada deszcz. Trasa jest kręta, asfalt robi się śliski, grabieją nam ręce. W pewnym momencie nasza droga ginie pod zwałami śniegu. Tu ciągle rządzi zima, nie ma śladu wiosny. Z trudem pokonujemy niewielki odcinek zasypanej śniegiem drogi. Motocykl porusza się kilkanaście centymetrów od przepaści, jest naprawdę niebezpiecznie. Dalej jest już tylko gorzej. Droga cała znika pod śniegiem – jest nieprzejezdna. Musimy uznać wyższość Durmitoru i zawrócić. Chylimy głowy przed surowym majestatem ogromnego masywu górskiego. Tym razem się nie udało, ale próbowaliśmy…

DSCF6140Dalszą część trasy tego dnia pokonujemy jadąc w ciągłym deszczu. Śnieg w Czarnogórze zmusza nas do zmiany planu podróży. Przekraczamy granicę z Bośnią i Hercegowiną i okazuje się, że tu pogoda wcale nie jest lepsza. Jedziemy przez skalne tunele zziębnięci i przemoczeni. Mamy zgrabiałe palce, sztywne mięśnie i jest nam zimno. Decydujemy się na nocleg w przydrożnym motelu pod meczetem Džamija Ustiprača w miejscowości Mrgudići przy skrzyżowaniu dróg M20 i M5. Wieczór spędzamy przed telewizorem pijąc czerwone wytrawne wino.

Następny dzień podróży niestety nie przynosi nam nadziei na lepszą pogodę. Nad Driną wiszą ciężkie chmury, które nie wróżą nic dobrego. Zaskakują nas tony śmieci unoszące się na tej pięknej szmaragdowej rzece. Najwyraźniej Bośniaccy Serbowie muszą się jeszcze dużo uczyć o ekologicznym stylu życia. Zwały śmieci towarzyszą nam do samej zapory, która tworzy w tym miejscu Jezioro Wyszegradzkie. W Wyszegradzie zatrzymujemy się aby z oddali sfotografować most z bogatą historią, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

DSCF6146Obiekt zasłynął dzięki powieści „Most na Drinie” autorstwa noblisty Ivo Andrica. Ma długość 179,5 m i składa się z 11 łuków, przęsła mostu mają od 11 do 15 metrów. Miasto ma niestety dość krwawą historię – było sceną wczesnych walk wojny w Bośni w latach 1992 – 1995. Populacja Bośniaków została stąd wygnana, a tysiące z nich zamordowano. Ciała, które wrzucano z mostu do rzeki zabarwiły podobno wodę Driny na wiele dni na kolor czerwony. Po wojnie bałkańskiej z lat 90-tych XX wieku z 63 % Muzułmanów zamieszkujących Višegrad pozostało jedynie ok. 10 %. To przyczyniło się do zmian etnicznych. Odsetek Serbów w mieście wzrósł z 33 % do 90 %. Takim oto sposobem miasto administracyjnie należy do Republiki Serbskiej. Stąd też obecność serbskich flag w tej części Bośni i Hercegowiny. Konieczność przeprowadzenia prac konserwatorskich mostu w 2010 roku sprawiły, że władze zdecydowały o obniżeniu poziomu wody w jeziorze Perucac. Wtedy odkryto szkielety około 97 osób – najprawdopodobniej ofiar mordów z 1992 roku. Kiedy w 2007 roku obchodzono uroczystość wpisania mostu na listę UNESCO, organizacja matek ofiar zamordowanych w 1992 roku zbojkotowała ją oświadczając, że nie mogą stąpać po czerwonym dywanie rozłożonym na moście – zbyt mocno przypominał on czerwony „dywan” z krwi ich bliskich. Tuż za mostem na półwyspie powstał  wspólny projekt serbskiego reżysera filmowego Emira Kusturicy (51% akcji) i Rządu Republiki Serbskiej. Turystyczno-kulturalno – administracyjny kompleks o nazwie Andrićgrad, usytuowany w widłach rzeki Drina i ujścia rzeki Rzav. Andrićgrad, ma być wykorzystany jako miejsce kręcenia filmu na podstawie najsłynniejszej powieści Ivo Andricia – „Most na Drinie”. Jest to druga wioska Kusturicy tworzona od podstaw. Oficjalne otwarcie miało miejsce 28 czerwca 2014 roku. Miasto jest mieszanką różnych epok i stylów: od bizantyjskiego, przez renesans po klasycyzm.

DSCF6152Po krótkim przystanku ruszamy w dalszą drogę przez chmury, serpentyny i deszcz docierając do malowniczej wioski wybudowanej na potrzeby filmu Emira Kusturicy „Życie jest cudem”.  Miejscowość Drvengrad leży na terenie Serbii, 10 kilometrów od granicy z Bośnią i Hercegowiną.  Drewniane miasto wybudowane na wzgórzu w 2000 roku posiada pięćdziesiąt drewnianych chatek. Miejscowość jest pięknie położona a odwiedzający ja turyści znajdą tu hotel, kompleks Spa, plac zabaw dla dzieci, restauracje, bibliotekę, cerkiew prawosławną i kino. Dodatkową atrakcję stanowi zabytkowa kolejka wąskotorowa o nazwie Ósemka Szargańska. Kolejowe przewozy odbywają się na linii Mokra Góra – Šargan Vitasi a w 2010 roku reaktywowano szlak wiodący do Wiszegradu w Bośni. Skąd wzięła się nazwa kolejki Ósemka? Otóż, wspomniane miejscowości Mokra Góra – Šargan Vitasi w linii prostej dzieli zaledwie 3,5 km a różnica poziomów wynosi aż 300 metrów. Dlatego omawiana kolejka tworzy liczne pętle przypominające ósemki przejeżdżając przez 22 tunele i 5 mostów. Startuje w Serbii mając swój koniec w Bośni lub na odwrót.

Cóż można stwierdzić w takim miejscu? W pierwszej myśli nasuwają się do głowy słowa z reklamy TV „Trzeba mieć fantazję, dziadku, trzeba mieć fantazję i pieniądze synku”. Tylko tyle i aż tyle, obrazuje fantazję serbskiego reżysera filmowego Emira Kusturicy. Wystarczy obejrzeć jego filmy i wszystko stanie się jasne jak we mgle 🙂 Najbardziej znane filmy Kusturicy to: „Underground”, „Czarny kot, biały kot” czy niezapomniany „Arizona Dream” z 1993 roku.  Był to pierwszy anglojęzyczny film tego reżysera traktujący o poszukiwaniu szczęścia w życiu i spełnianiu marzeń. Oglądałam go lata temu i wciąż pamiętam pewną sentencję, która stała się poniekąd moim motto życiowym: „Zawsze trzeba coś stracić z jednej strony, żeby zyskać z drugiej”. Twórczość Emira Kusturicy jest dość oryginalna, a jego filmy są doceniane przez wąskie grono kinomanów nastawionych na egzotyczne doznania i trudne treści.

DSCF6157Po południu docieramy do miejscowości Bajina Bašta w okręgu zlatiborskim znanej z niezwykłej atrakcji – domku na Drinie. Tu też zauważamy pozytywne zmiany. Przy obiekcie stoi tablica z dokładnym opisem i historią tego miejsca. Serbowie słabo znają swój kraj i jeszcze kilka lat temu nikt nie potrafił nam dokładnie podać lokalizacji tego niezwykłego miejsca. Kolejny plus dla serbskich obywateli. Brawo Wy!

DSCF6160W planie mamy jeszcze zwiedzenie jednego obiektu. Chcemy zobaczyć kościół wykuty w skale, znajdujący się w miejscowości Ovčar Banja w pobliżu stolicy kraju. Przejeżdżamy środkową Serbię i nasz nieomylny GPS wyprowadza nas kolejny raz w pole, a konkretnie do ślepej błotnistej dróżki ciągnącej się wzdłuż torów kolejowych. Dochodzimy do wniosku, że już najwyższy czas na drogę powrotną do domu. Jedziemy jeszcze do późnego wieczora i zatrzymujemy się dopiero na terenie Węgier w okolicy miejscowości Martfu. Tuż pod wieczór udaje nam się znaleźć dyskretnie miejsce na nocleg w okolicy stawu hodowlanego wśród falujących węgierskich łąk. Do późnych godzin nocnych słychać ostrzegawcze strzały, które mają za zadanie wystraszyć czaple i inne niepożądane ptaki.

DSCF6165Ostatni dzień wyjazdu mija szybko. Wstajemy wcześnie, w trasie zatrzymujemy się na spóźnione śniadanie i jedziemy w kierunku granicy. Do domu zajeżdżamy około godziny 16:00. Home, sweet home….

GALERIA_SRBEpilog
To było wyczerpujące fizycznie sześć dni ciągłej jazdy. Jednak pamiętajcie, jeśli chcemy zobaczyć cokolwiek interesującego musimy się postarać i dać z siebie co najmniej 90%. Każda podróż wymaga poświęcenia, ale też każda daje nam nowe doświadczenia i bezcenne wspomnienia. Trzeba tylko wiedzieć, ile jesteśmy w stanie dać z siebie i być pewnym, że nasz wysiłek się opłaci.

Na zakończenie opowieści zobacz film z weekendu.

Tamara Głaz & Paweł Głaz

23/05/2016

O autorze

Glazio


Dodaj komentarz

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Reklama

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ

Redakcja
Radiator - Turystyka Motocyklowa
E: kontakt@radiator-mototurystyka.pl
W: www.radiator-mototurystyka.pl