Kalisz – Karpacz – Harrachov
21-23 wrzesień 2012. Co to była za wyprawa … Na samo wspomnienie robi mi się miło 🙂 Było cudownie … wakacyjna rozpusta, chodzenie po szlakach, jazda wyciągiem, zwiedzanie … Chciałabym tyle opowiedzieć, ale nie wiem od czego zacząć, więc może opowiem zdjęciami.
W piątkowy poranek pakujemy kilka ciuszków do kufrów i przed ósmą ruszamy. Kierunek Brzeg. Temperatura +3C :)) Trasa bokami – tak lubimy. Bez pośpiechu i stresu. Chłód daje się we znaki ale co tam. Jedziemy … Po drodze kilka przerw na odpoczynek, tankowanie i trochę utrudnień w ruchu (Namysłów-Brzeg- droga w przybudowie). Jadąc do Wałbrzycha, naszą uwagę zwraca pomnik ku pamięci kierowców rajdowych Mariana Bublewicza i Janusza Kuliga w Walimiu (Patelnie Walimskie-kultowe miejsce dla miłośników rajdów samochodowych) …
Oczywiście zatrzymujemy się na fotki.
–
–
Dojeżdżamy do naszego pierwszego celu – Zamek Książ – największy na Dolnym Śląsku. Zamek owiany jest wieloma legendami i tajemnicami. Panowała tu rodzina Hochbergów, a ostatnią Panią na Zamku była Księżna Daisy.
Do Karpacza dojeżdżamy o 16tej…Szybko znajdujemy wcześniej zarezerwowany pensjonat. Po zakwaterowaniu.
i małym odpoczynku wychodzimy na małe zakupy i rozeznanie terenu.
SOBOTA
Otwieramy oczy … a na zewnątrz deszcz :(. No ale cóż nie przyjechaliśmy siedzieć … idziemy. W międzyczasie przejaśnia się. Idziemy na Kopę (1375m.n.p.m).
Po drodze mijamy zaporę na Łomnicy (półkolista tama, z pięcioma przelewami, na rzece Łomnica).
Po niekiedy ciężkiej wspinaczce docieramy na szczyt:). Cóż za wspaniałe uczucie zdobyć szczyt i oglądać wszystko z góry!
Kolejna nasza wyprawa miała swój finał w Schronisku „Strzecha Akademicka”.
W tym miejscu las ustępuje miejsca kosodrzewinie. Niestety tego dnia pogoda nie rozpieszczała nas, ale i tak było przyjemnie.
Stamtąd wracamy do Karpacza, po czym decydujemy się jeszcze na zwiedzanie Świątyni Wang-kościółek powstały w miejscowości Wang w Norwegii.
Świątynia została wzniesiona z zachowaniem tradycyjnego skandynawskiego budownictwa sakralnego. W Karpaczu kościółek znalazł się w XIX w dzięki staraniom hrabiny Fryderyki von Reden z Bukowca.
Oczywiście zajadaliśmy się pysznymi oscypkami . POEZJA…
One nigdzie tak dobrze nie smakują jak właśnie na południu Polski.
NIEDZIELA
Śniadanko, pakowanie i wyjazd z Karpacza.
Kierujemy się do granicy czeskiej, Jakuszyce. Droga kręta, ale bardzo widokowa… Harrachov. Trafiamy bez problemów. Tam zatrzymujemy się na stacji, rozgrzewamy się gorącą kawką z termosu. Robimy pamiątkowe fotki pod skoczniami…
Wracamy do Polski. Kierunek Wrocław.
Wyjazd spełnił nasze oczekiwania w 100%. Kiedy wracaliśmy do domu, mieliśmy wrażenie niedosytu… Może to magia gór, może świadomość, że jeszcze tyle pozostało do zobaczenia. A my dopiero zaczęliśmy… Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że musimy tutaj wrócić:)
PODSUMOWANIE:
przejechane: 719km
koszty:
500zł, w tym:
-2 noclegi dla dwóch osób: 100zł
-paliwo: 210zł
-pozostałe: 190zł
Prędkość: 120km/h
Spalanie: 5l
Motocykl: Triumph Sprint ST
Uczestnicy, tekst i zdjęcia: Malwina i Krzysztof
Dodaj komentarz
You must be logged in to post a comment.