Wyprawa do Albanii – 2009
Nowinki motocyklowe, Wyprawy, Wyprawy motocyklowe

Wyprawa do Albanii – 2009

Wakacyjna wyprawa do Albanii – (24 VII 2009 – 17 VIII 2009)

Długość trasy 7477 km (do momentu awarii 6754 km)

Dwa motocykle/cztery osoby:

1. BMW R 1150 GS / Głazio, Tamara

2. BMW R 1200 GS / Hać, Kaśka.

Kraje na trasie (10): Polska (start), Słowacja, Austria, Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Albania, Macedonia, Kosowo (nie wpuszczono), Serbia, Chorwacja, Węgry (awaria łożyska), Słowacja, Polska.

Rodzaje dróg: asfalt, szuter w różnych warunkach pogodowych.

Porównaj Albanie z 2014 roku >>> Do kraju śmieci, mercedesów, bunkrów i klaksonów (kliknij i czytaj więcej)

24 lipca 2009 (piątek)

– Wyczerpujące pakowanie i wyjazd do Haciów

– Nocleg w Rzeszowie

25 lipca 2009 (sobota)

– Wyjazd

Słowacja (jazda, słońce, jazda, deszcz, …)

– Słowacja – Bojnice koło Previdzy – nocleg 1 na kempingu ponad miastem (konsumpcja zupek chińskich w ciemności i piwkowanie).
26 lipca 2009 (niedziela)

– zamek Bojnice

– zamek w Bratysławie

Austria (jazda, jazda … posiłek w polu kukurydzy … jazda …)

Słowenia

– Słowenia – BLED – nocleg 2 – kemping Šobec ok. 4 km od Bledu (tradycyjnie piwkowanie).
27 lipca 2009 (poniedziałek)

– górujący nad miasteczkiem zamek w Bled  – wizytówka Słowenii

– malowniczy kościół na wodzie

– jedziemy bocznymi drogami – podziwiamy piękne widoki – pniemy się w górę – pierwsze szutry

– zwiedzamy maleńki zamek Bistra

Soteska Pekel – kaskadowe wodospady w wąwozie –  mimo motocyklowych butów wspinamy się po łańcuchach i innych górskich wymysłach (fajna trasa).

– Słowenia – Kemping Piwka Jama  4 km od jaskini w Postojnej – nocleg 3 ( znowu piwkowanie). W nocy nasz obóz nawiedza jakiś intruz – duże zwierzę, które robi sporo hałasu z porzuconymi przez nas butelkami po winie i piwie. Napędza nam strachu. Snujemy przypuszczenia czym może być to stworzenie..? Sadząc po hałasie jaki robi – jest dość duże. Niekomfortowa sytuacja. Czuwamy. Hacie śpią kilka metrów dalej w swoim namiocie. Nerwową sytuację rozładowuje Hać stwierdzając, że przesadzamy i, że to tylko wiewiórka J. Wiewiórka wielkości borsuka ??? Jezusie !

Do Albanii 2009 - Słowenia, zamek Predjama
Do Albanii 2009 – Słowenia, zamek Predjama

28 lipca 2009 (wtorek)

Predjama – zamek wybudowany u wejścia do jaskini, skąd można dojechać podziemną kolejką do Jaskini Postojnej

– jazda, jazda – i ciekawe znaki ostrzegające motocyklistów przed serpentynowym hard-corem

Jaskinie Szkocjanskie  (Škocjanske jame) – jaskinie wpisane na listę UNESCO z najgłębszym podziemnym kanionem w Europie.

– po wyjściu z jaskini na zewnątrz panował nieznośny upał – oblały nas siódme poty.

Do Albanii 2009 - trasa przez Słowenię
Do Albanii 2009 – trasa przez Słowenię

SŁOWENIA (informacje praktyczne)

Ładny kraj – dużo zieleni, wiele obiektów do zwiedzania, dużo ciekawych jaskiń. Jechaliśmy przeważnie bocznymi i malowniczymi drogami – dużo  serpentyn. Zaliczyliśmy też pierwsze szutry.

Ceny paliw (1,0-1,2 E). Autostrady płatne (policja z radarami). Drogi główne i boczne – jakość bardzo dobra – asfalt (szutry tylko wysoko w górach).

Noclegi ok. 20-22 E za osobę + moto + namiot. Kempingi kilkugwiazdkowe i b. drogie. Pokoje w hotelach i kwaterach prywatnych też drogie. Wejścia do obiektów turystycznych również bardzo drogie – np. Jaskinia Postojna (ok. 20 Euro), Zamek Predjama ( ok. 10 Euro), przejazd kolejką z Predjamy do Postojnej ( sporo), Skocjanskie Jamy (ok. 12 Euro).

Planowaliśmy zwiedzić więcej obiektów –  ceny nas jednak zabiły. Z tego powodu postanowiliśmy skrócić pobyt w Słowenii.


Chorwacja

– pierwsze „wzrokowe” spotkanie z morzem – Matulji/Rijeka droga nr 8 wzdłuż wybrzeża pojawiło się sporo motocyklistów

– nocleg na dzikiej kamienistej plaży – zjazd koło miejscowości Crikvenica (Selce) – skaliste wybrzeże z ostrymi krawędziami (przebiliśmy materac – noc przy silnie wiejącym wietrze pod chmurką albo jak kto woli w hotelu pod niezliczoną liczbą gwiazd :-)) – nocleg 4

Do Albanii 2009 - motocyklowy zachód słońca w Chorwacji
Do Albanii 2009 – motocyklowy zachód słońca w Chorwacji

29 lipca 2009 (środa)

Novi Vindolski – szukamy na trasie ponoć wspaniałego zamku – przewodnik zrobił nas w konia – i pod koniem Hać zrobił sesję zdjęciową. Poszukiwana przez nas twierdza Frankopanów to chała!!!

– Zamek w Senj

– jazda, upał, jazda, upał – znaleźliśmy miejsce do odpoczynku…

– okolice Starigradu – mały kemping koło hotelu nad samym morzem z basenikiem (polecamy – można się targować – zostaliśmy więc na dwie noce). Hacie zostali zaatakowani nocą w namiocie przez ogromny parasol z hotelowego tarasu. Powód – silnie wiejący wiatr.

– pierwsze opalanko, okazja do sprawdzenia sprzętu do nurkowania zabranego z domu – przepiękne widoki, dla wprawnego oka nawet w wodzie po kostki (rybki, kraby, jeżowce i inne stwory)

– wieczorem podziwiamy zachód słońca  i podglądamy pracę dostawcy świeżych ryb

– nocleg 5 – (piwkowanie i winkowanie na plaży) – spotykamy Polaków ze Śląska, którzy polecali nam do zwiedzania Plitwickie Jeziora.

30 lipca 2009 (czwartek)

Starigrad – odpoczywamy i relaksujemy się nad wodą nurkując

– poranna wyprawa Hacia w pobliskie góry (ostre skały, roślinność, przeszkody w postaci kamienistych płotów i spalone na czerwono stopy nie były mu przeszkodą – wszystko po to, by pierwszy raz na obczyźnie pokazać DU…PĘ („Haciowa du…pa” towarzyszyła nam często w  zwiedzanych obiektach)

– nocleg 6 – (palinkowanie zaprawiane piwem – można nazwać młotem Tora :-))

31 lipca 2009 (piątek)

Zadar – zwiedzamy stare miasto (piękne ale nie powaliło nas na kolana)

– pozostałości po średniowiecznym zamku Vrana (siedziba templariuszy) – zamek w renowacji od kilku lat – brak możliwości zwiedzania.

– Park Krajobrazowy Vransko Jezero – największe słodkowodne jezioro w Chorwacji z tzw. kryptodepresją (dno tego jeziora położone jest poniżej poziomu morza – 13m.)

Do Albanii 2009 - przeglądanie motocykla z przyczepką w Szybeniku
Do Albanii 2009 – przeglądanie motocykla z przyczepką w Szybeniku

Szybenik – piękne miasto z wąskimi krętymi uliczkami i górującymi nad miastem pozostałościami twierdz (naszym zdaniem ładniejsze od Zadaru (niezliczone rzesze turystów z Polski – dominował nasz język – może to przypadek)

– zjeżdżamy z drogi nr 8. Kierujemy się w stronę Parku Narodowego Krka.

– nocleg 7 – (piwkowanie i winkowanie) – POLECAMY  kemping Lozovac po drodze do parku – w cenie noclegu otrzymaliśmy 1 litr pysznego wytrawnego czerwonego wina z ogrodowych winogron (lepszego nie piliśmy już więcej podczas podróży), do tego pomidory a dla chętnych ogrodowe winogronka czy  warzywka.

Do Albanii 2009 - Park Narodowy Krka w Chorwacji
Do Albanii 2009 – Park Narodowy Krka w Chorwacji

1 sierpnia 2009 (sobota)

– cena i dodatki na kempingu pozytywnie nas zaskoczyły więc zostajemy jeszcze noc w tym miejscu

Park Narodowy Krka – przepiękne miejsce – zwiedzanie najlepiej rozpocząć rano od części południowej ze względu na największe atrakcje

– niezliczona ilość wodospadów, ryb, które nazwaliśmy „żebrakami” rzucały się na wszystko co wpadało, zostało rzucone lub wyplute do wody

cena biletu w sezonie (wakacje) zabija 110 zł/osobę – bilet ważny cały dzień (po godzinie 17 na terenie parku można przemieszczać się własnym środkiem transportu).

– pod największym wodospadem można się kąpać – oczywiście skorzystaliśmy z kąpieli. Nie znam innego Parku Narodowego z taką możliwością.

– oprócz wodospadów  zwiedzamy etnograficzne muzeum – skansen (warsztaty tkackie, warsztat kowalski, młyn, itp.).

– niespodziewane spotkanie ze znajomymi ze Stalowej Woli gdzie wcześniej pracowałem (pozdrowienia dla Kaśki i Paul’a)

Do Albanii 2009 - w drodze powrotnej na kemping w Chorwacji
Do Albanii 2009 – w drodze powrotnej na kemping w Chorwacji

– wyruszamy dalej – zwiedzamy północną część parku – klasztor Visovac na wyspie

uparłem się, że dopłynę do wyspy i nie będę płacił za bilet na łódź – dopłynąłem przy pomocy maski, rurki i płetw po drodze jedna z łodzi próbowała mnie zawrócić. Nie mogłem wejść na wyspę ponieważ był to teren klasztoru a ja nie posiadałem odpowiedniego ubioru 🙂

– jedziemy do północnej części parku. Ponownie sprawdzają bilety. Tam zwiedzamy atrakcyjne restauracje sąsiadujące z wodospadami – wszędzie istnieje możliwość kąpieli !!!

– wieczorem  Hacie odbijają znowu na Krka, gdzie korzystają z kąpieli pod wodospadem przy zachodzie słońca po uprzedniej kłótni. Godzenie się to piękne przeżycie 🙂 My jedziemy do Knina.

Knińska twierdza – w okolicy znajdują się źródła rzeki Krka

– mijamy ruiny zamków, dziwnych budowli oraz zabezpieczone tabliczkami informacyjnymi POLE MINOWE

– nocleg 8 – (upajamy się znowu wspaniałym winem)

Do Albanii 2009 - w drodze powrotnej na kemping w Chorwacji
Do Albanii 2009 – w drodze powrotnej na kemping w Chorwacji

2 sierpnia 2009 (niedziela)

– zwiedzamy przepiękne stare miasto Trogir (małe ale jare)

– zjeżdżamy z drogi nr 8 w miejscowości Omiš – wspinamy się serpentynami pod górę by zobaczyć kanion rzeki Cetinie uchodzącej do morza – zatrzymujemy się przy strumieniu – widok warty wspinaczki

– zjeżdżamy w dół – przejeżdżamy rzekę w miejscowości Omiš – jedziemy dalej wzdłuż kanionu rzeki – nad nami ruiny zamku

– początkowo piękne widoki – później wszystko zasłaniają przydrożne krzaki

– jedziemy bocznymi dróżkami w kierunku Bośni i Hercegowiny – nietypowy widok – przy drodze rożen a na rożnie krowa, którą możesz zobaczyć na poniższym filmie …

Bośnia i Hercegowina

– na przejściu granicznym każą nam jechać – granica prawie jak w UE

– ruiny imponującej twierdzy tureckiej w miejscowości Počitelj

– zmienia się krajobraz – teraz zamiast kościołów dominują meczety ze strzelistymi minaretami

– z weekendu spędzonego w Chorwacji wracają grupami motocykliści – jeden z nich spotkany wcześniej na stacji benzynowej miał po drodze wypadek – z tego powodu przepychaliśmy się trochę w korku

Mostar – przepiękny zabytkowy most, z którego tubylcy za jakąś nieznaną nam opłatą skaczą do rzeki ku zachwytowi tłumu !

– Mostar – ciekawe wąskie uliczki ze straganami (znów co chwilę słyszymy Polaków)

– krajobraz jak po wojnie – co czwarta kamienica jest w kompletnej ruinie, ostrzegają o tym tabliczki z napisem: „Grozi zawaleniem” – wyraźnie widać ślady ostatniej wojny na Bałkanach.

– teraz mamy problem – nie widzieliśmy żadnego kempingu – pokrętne podpowiedzi tubylców doprowadziły nas do Medjugorie (miasta położonego wysoko w górach), gdzie prowadzą kręte serpentyny. Na drodze jest ciemno jak w d…

– nocleg 9  – na kempingu tłumy, które śpiewają religijne pieśni – jedynym wolnym miejscem na namiot okazują się grządki z pomidorami i papryką – przed rozbiciem namiotów Hacio robi od razu zapasy na śniadanie.

Do Albanii 2009 - klasztor Derwiszów, Blagaj w Bośni i Hercegowinie
Do Albanii 2009 – klasztor Derwiszów, Blagaj w Bośni i Hercegowinie

3 sierpnia 2009 (poniedziałek)

Medjugorie – skoro już  tu przyjechaliśmy  to idziemy zwiedzać – trafiliśmy na festiwal religijny a co za tym idzie i na tłumy rozentuzjazmowanych turystów

– zbliżamy się do miejscowości Blagaj (20 km na wschód od Mostaru) – im bliżej tym więcej kempingów – gdybyśmy to wczoraj wiedzieli … ???

Blagaj – zwiedzamy klasztor derwiszów – boso (taki tu obyczaj) Tamara musiała odziać się w szaty odpowiednio do panujących zwyczajów i religii (widoczna może być tylko twarz) –  klasztor pięknie położony pod nawisem skalnym obok którego wypływa z jaskini pokaźnych rozmiarów źródło rzeki tzw. Wywierzysko. Niesamowity widok!

– wracamy do Chorwacji

Do Albanii 2009 - Dubrownik w Chorwacji
Do Albanii 2009 – Dubrownik w Chorwacji

Chorwacja

Dubrownik – zwiedzanie starego miasta znajdującego się za okazałymi murami. Nie zdążyliśmy na przejście po murach – czynne tylko do 19. Może to i lepiej – strasznie zdzierają za bilety.

– Przepiękne miasto – perła Chorwacji – wąskie uliczki …, urokliwe kamienice…, tajemnicze zaułki.., po prostu zatyka dech w piersi …

– nocleg na dziko – zjazd koło miejscowości Cavtat/Mocici kamienista plaża i  luksusowy hotel pod niezliczoną liczbą gwiazd 🙂 , przez noc w plecaku zagnieździł nam się ogromny pająk ! Nieopodal nocował jakiś Węgier – pogoda wymarzona – tuż pod naszym nosem do morza uchodziła rzeka z czystą i słodką wodą – nocleg 10 – (oczywiście piwkowanie)

BOŚNIA i HERCEGOWINA – informacje praktyczne

Inna waluta (marka transferowa BAM – ok. 2. 12 zł) – płacić można chorwackimi kunami, Euro i czym się tylko da. Resztę również można otrzymać w innej walucie – jest więc ogromna szansa, że możemy zostać oszukani znając nawet ich przeliczniki. Poszukiwaliśmy pilnie  kempingów, ponieważ nasz mądry przewodnik ostrzegał przed biwakowaniem na dziko z powodu min. W BiH istnieje duży problem ze znalezieniem miejsc kempingowych – brak jakichkolwiek znaków informacyjnych przy drodze głównej. Wyraźnie widoczne ślady ostatniej wojny (wiele kamienic w ruinie, na murach ślady po kulach). Dominująca religia – muzułmanie.

Ceny paliw (1,0-1,2 E). Drogi boczne – jakość dobra – asfalt (jednak zdecydowanie gorsza od tych w Chorwacji – pojawiają się typowe dla naszego kraju dziury).

Nocleg w Medjugorie ok. 10 E za osobę + moto + namiot. Wejścia do obiektów turystycznych dość tanie.

CHORWACJA – informacje praktyczne

Piękny kraj (wybrzeże dalmatyńskie godne uwagi). Charakterystyczny krajobraz to góry, malownicze miasteczka wzdłuż wybrzeży z białymi ścianami i czerwoną dachówką, w centrum których dominują wieże kościołów. Brak szlaków dla turystyki  pieszej.

Autostrady płatne. Kempingi do wyboru do koloru.

Ślady wojny widoczne jedynie w bardzo małych miejscowościach lub miejscach niezamieszkałych (pojedyncze opuszczone domy) – ku naszemu zdziwieniu trafiliśmy na oznakowane pole minowe.

Ceny paliw (1,0-1,2 E). Drogi główne i  boczne – jakość bardzo dobra, która ulega pogorszeniu w miarę zbliżania się do Bośni i Hercegowiny.

Noclegi (ceny b. zróżnicowane): wzdłuż wybrzeża ok. 20 E osobę + moto +namiot w głębi kraju taniej od 10-20 E. Wejścia do obiektów turystycznych drogie.

Do Albanii 2009 - okolice Dubrownika, nocleg na dzikiej plaży w Chorwacji
Do Albanii 2009 – okolice Dubrownika, nocleg na dzikiej plaży w Chorwacji

4 sierpnia 2009 (wtorek)

Czarnogóra

Hercegnovi – zwiedzanie starego miasta i górującej nad nią twierdzy Kanli Kula

objeżdżamy Bokę Kotorską (Zatokę), w centrum której znajdują się małe zagospodarowane przez zakonników wysepki.

Perast – zwiedzanie miasta, które wygląda jakby czas w nim zatrzymał się dawno temu

Kotor (zabytek UNESCO) – zwiedzanie pięknego starego miasta (miasto zielonych okiennic) – okazałych rozmiarów mury twierdzy św. Jana ciągną się majestatycznie do szczytu wzgórza. Wrażenie jest niesamowite!

– jedziemy w kierunku Cetinje – podjazd niesamowitymi serpentynami przez przełęcz Krstac koło miejscowości Vrba (zapierające dech w piersi widoki i trasa wzdłuż przepaści, poza tym wąska droga i  niebezpieczne mijanki mrożące krew w żyłach – ale jazda !!!! Widoki warte ryzyka!

– gdzieś w trasie, w okolicy miejscowości Niksič nocleg 11 – ciekawy kemping – 5 drewnianych domko-namiotów dla krasnali a prysznic i mycie garów w domu właściciela – ciekawe przeżycie 🙂

Do Albanii 2009 -kanion rzeki Piva w Czarnogórze
Do Albanii 2009 -kanion rzeki Piva w Czarnogórze

5 sierpnia 2009 (środa)

Kanion rzeki Piva – niesamowity i malowniczy – piękne widoki, co chwilę skalne tunele – uwaga spadające skały i fragmenty kamieni na drodze – mieliśmy niebezpieczne przypadki najechania na takowe – na nasze szczęście bez szkód !!! Trasa w chmurach!

Do Albanii 2009 - Durmitor w Czarnogórze
Do Albanii 2009 – Durmitor w Czarnogórze

Góry Durmitor (Unesco) – postanowiliśmy wjechać do tego niesamowitego i bajecznego miejsca od części północnej – w związku z tym musieliśmy przebyć czarnogórską odprawę celną ale nie mogliśmy przekroczyć granicy z Serbią. Byliśmy chyba w pasie ziemi niczyjej. Początkowo jechaliśmy wzdłuż kanionu rzeki Tara – jeszcze nie tak okazałego jak w dalszej części.

– zgubiliśmy się (brak jakichkolwiek znaków) i nieświadomie wjechaliśmy w głąb gór. Szutry i kamulce – taka była droga, a właściwie 50 następnych piekielnych kilometrów po bezdrożach i lasach. Nie widzieliśmy przez pół dnia żywego człowieka. Podobno często i gęsto występują tam niedźwiedzie ! Dziewczyny miały stracha ale za to jak szybciutko szło im sikanie. Gdybyśmy tam utknęli znaleźliby nas pewnie w następnym roku na wiosnę. Ta perspektywa dodawała nam skrzydeł.

– Widoki, które na nas czekały po ciężkiej trasie wynagrodziły wszelkie trudy podróży. Jazda w chmurach, niewyobrażalnie piękne masywy górskie, niezmierzone przepaści i morze czarodziejskich szczytów. Widok jak z „Władcy pierścieni.

Kanion rzeki Taranajgłębszy w Europie (najgłębszy na świecie – to Kanion Colca w Peru (w niektórych miejscach ponad 3200) natomiast najbardziej znany – to kanion rzeki Kolorado w USA). Piękny – jednak wspaniałe widoki przysłaniają niestety gęste przydrożne zarośla – warto zobaczyć most i pojeździć po nim (posiada 7 kamiennych przęseł). Szukaliśmy nieustannie miejsc, w których będzie widać malowniczość  kanionu – bez większych rezultatów. Kanion jest zarazem Parkiem Narodowym – a strażnicy parku wypatrują kłusowników – domyślamy się, że ich tam nie brakuje.

zapędziliśmy się znowu w drogę szutrową za jadącymi na samochodach pontonami z ekipą na RAFTING – organizowane są tam wspaniałe kilkudniowe imprezy (rafting-rajd samochodami terenowymi po bezdrożach – nie jest to tanie (50 Euro osoba) ale na pewno warto.

– nocleg 12 – za przydrożnym barem czynnym całą dobę – to nam jednak wystarczyło – podładowaliśmy baterie do sprzętów (piwkowanie), mycie pod studzienką przy samej drodze 🙂

Do Albanii 2009 - oldsculowy chopper w Czarnogórze
Do Albanii 2009 – oldsculowy chopper w Czarnogórze

6 sierpnia 2009 (czwartek)

zamek Brajići (na trasie Cetinje – Budva) malowniczo położony z pięknym widokiem na Adriatyk.

– pamiątkowa fotka z wyspą Sveti Stefan w tle(wizytówka Czarnogóry) i ruszamy dalej wzdłuż wybrzeża

Budwa – zwiedzanie starego miasta otoczonego murami

Stary Bar – zwiedzamy ruiny zamku zniszczonego przez trzęsienie ziemi – akwedukt

– nocleg 13 – kemping Oliva w miejscowości Utjeha –  (piwkowanie)

Do Albanii 2009 - wyspa Sveti Stefan w Czarnogórze
Do Albanii 2009 – wyspa Sveti Stefan w Czarnogórze

7 sierpnia 2009 (piątek)

– drugi dzień na kempingu spędzamy na odpoczynku po trudach szutrowej drogi – nie wiemy co nas czeka w Albanii. Lenimy się na plaży. Hacio miał traumatyczną przygodę z materacem – fala go napadła, wytarmosiła mocno i wyszurała po kamulcach na plaży. Peeling za darmo. Guz na głowie wielkości piłki golfowej. Powód do śmiechu na następne trzy godziny.

– popołudniowy wypad nad Szkoderskie Jezioro  (tubylcy mówią na nie Szkoderskie Błoto)– (tunel 4800 m. dł. płatny 2.5E) – zamek – mieliśmy problem ze znalezieniem chętnych na wypłynięcie łodzią na jezioro. Wyruszamy więc motocyklami wzdłuż wybrzeży (spotykamy Albańczyka z USA – prosto z Nowego Yorku, który daje nam wskazówki dotyczące Albanii i Albańczyków – najbezpieczniej nocować w kempingach, które można spotkać jedynie nad morzem. „Nie dajcie się ograbić – chętnie was poprowadzą, przenocują a potem postawią zaporową cenę. Jeśli Was nie okradną  to w najgorszym razie poderżną gardła”– uwagi wzięliśmy sobie do serca).

– powrót krętymi, ciemnymi i osuwającymi się drogami (to była dopiero przygoda – osunięcia drogi w niektórych miejscach były tak niespodziewane, że wielokrotnie nasze maszyny wjeżdżały zbyt szybko w te niespodzianki, na wielu zakrętach można było pojechać prosto – żadnych zabezpieczeń w postaci barierek, jakaś dróżka po 5 m. nagle się ucina – dalej przepaść…To był czadowo niebezpieczny powrót.

– nocleg 14 (kemping Oliva – Utjeha).

8 sierpnia 2009 (sobota)

ruszamy w kierunku Albanii (dojechaliśmy do granicy ale nie do przejścia granicznego !!! Krążyliśmy kilka godzin w poszukiwaniu przejścia – a czarnogórscy policjanci wprowadzili nas co chwilę w błąd. Ciekawe czy z premedytacją ?!

CZARNOGÓRA – (informacje praktyczne)

Piękny kraj. Wybrzeże podobne jak w Chorwacji –  jednak jest tu mniej kempingów. Najpiękniejsze miejsca znajdują się w głębi kraju. Kaniony rzek Piwa, Tara i  Góry Durmitor. To trzeba koniecznie zobaczyć. W głębi kraju w ogóle nie ma kempingów. Baza turystyczna tego kraju pozostawia wiele do życzenia – korzystanie z czyjejś domowej łazienki jest mało komfortowe. Turystyka różnego rodzaju dobrze rozwinięta – od raftingu po szlaki piesze i rowerowe – czego nie było w pozostałych krajach bałkańskich. Śladów wojny nie widać. W Durmitorze zauważyliśmy jednak sporo flag jugosłowiańskich (obecnie barwy flagi serbskiej).

Do Albanii 2009 - Port Milena w Czarnogórze
Do Albanii 2009 – Port Milena w Czarnogórze

Im bliżej granicy z Albanią tym więcej śmieci, syfu brudu szczególnie widocznego nad morzem.

Na daną chwilę jest to kraj tańszy od Chorwacji – to jednak długo nie potrwa kiedy ceny się wyrównają. Coraz więcej tu turystów, w cholerę Polaków.

Waluta – Euro. Ceny paliw (1.0 – 1,2 E). Drogi boczne – jakość bardzo dobra, która ulega pogorszeniu w miarę zbliżania się do Albanii. Motocykliści, którzy lubią jazdę po szutrach i bezdrożach połączonych z serpentynami znajdą to czego szukają.

Ceny za noclegi zróżnicowane: wzdłuż wybrzeża ok. 20 E osobę+moto+namiot w głębi kraju taniej od 10-20 E. Wejścia do obiektów turystycznych w tych których byliśmy to ok. 2 E.

Do Albanii 2009 - zatłoczone przejście graniczne do Albanii
Do Albanii 2009 – zatłoczone przejście graniczne do Albanii

Albania

– do przejścia granicznego wiedzie coraz gorsza i wąska droga – przed nami KOREK – kierowcy patrzą nerwowo na osobników,  którzy pchają się bez kolejki. Kłótnie i wyzwiska . Wepchaliśmy się bokiem, jednak nikt nas nie zaczepił. Co się okazało – motocykliści – czyli my zostaliśmy skierowani na odprawę pieszą – maszyny się zmieściły w pieszym przejściu zostaliśmy więc odprawieni sprawnie i szybko. Można więc mijać kolejkę na granicy i podjechać do pieszego przejścia. Odjeżdżając jeden z piszących coś przy stoliku celników dziwnie na nas spojrzał nie mówiąc nic. Przy wyjeździe z Albanii okazało się, że trzeba było zapłacić jakąś kwotę ok.2-5 E i otrzymać mały świstek (niezbędny przy wyjeździe z Albanii).

Szkoder – jedziemy wzdłuż rzeki kolor wody mocno podejrzany, na pobliskim wzgórzu zamek. Przejeżdżamy przez most o drewnianym podkładzie – szerokość na ruch w jedną stronę – mieścimy się, więc jedziemy. Były duże dziury na moście i zbutwiałe deski –  było trudno ale przejechaliśmy dość sprawnie. Albańskie dzieci ulicy domagały się natrętnie szansy pokręcenia manetkami. Denerwowały się bardzo kiedy nie pozwalaliśmy w końcu ich pogoniliśmy (za co chciały skopać Hacia kufry). Ewakuowaliśmy się na wszelki wypadek..

– jedziemy drogą oznaczoną kolorem czerwonym (krajowa) – całkiem niezła. Wyraźnie widać, że budują drogi i to znacznie szybciej niż u nas. Wśród kierowców panuje jednak WOLNA  AMERYKANKA – musimy uważać !!! Zjeżdżamy na żółtą – ku naszemu zaskoczeniu asfaltową drogę – jadąc dalej były małe przerywniki pozbawione tego ropopochodnego tworu.

Kruja – podjeżdżamy krętą szutrową drogą do zamku – pod zamkiem dzieci kierują nas na parking informując, że jest płatny (2 E). Młody skurkowaniec informuje nas, że będzie pilnował naszego sprzętu). Ubawiliśmy się. Idziemy na zamek, potem na stragany. Hacie kupują pamiątki. Po drodze widzimy ręcznie tkane dywany – można zamówić swój wzór – oczywiście za odpowiednią dopłatą. Wszechobecne pamiątki związane z bohaterem narodowym – Skanderbergiem.

Berat – (Unesco) zwiedzamy „Miasto tysiąca okien” z widocznym na szczycie zamkiem.
– mamy problemy ze znalezieniem sklepu spożywczego – można się tu dogadać tylko w j. niemieckim. Małe zakupy i wyruszamy na poszukiwanie noclegu.

– wyjeżdżamy z miasta (droga żółta) – szuter lub pozostałości po dawnej kamienistej drodze (wystające kamienie). Nasz wcześniejszy plan rozbicia namiotów nad strumieniem legł w gruzach po tym jak zobaczyliśmy kolor rzek i potoków a tym bardziej jak poczuliśmy ich „zapach”  czyt. smród.

– nocleg 15 – w gaju oliwnym – poniżej panorama i odgłosy miasta.

Do Albanii 2009 - Berat, miasto tysiąca okien w Albanii
Do Albanii 2009 – Berat, miasto tysiąca okien w Albanii

9 sierpnia 2009 (niedziela)

– wyruszamy w kierunku Gjirokastry – cały czas górskie i kręte szutry – brak jakichkolwiek znaków – dla pewności zatrzymujemy się i pytamy tubylców czy na pewno jedziemy dobrze.(oczywiście świetnie mówimy po albańsku ).  Mamy niezłe przejścia – mijanki z ciężarówkami a przy tym z tumanami unoszonego pyłu. Zaczęliśmy używać klaksonu kiedy pragnęliśmy kogoś wyprzedzać – taki tam panuje zwyczaj – TO DZIAŁA – czasami ustępują miejsca. Ile można jechać w takich warunkach za ciężarówką. Na rozdrożach mamy problemy – ludzi brak – nie ma kogo zapytać o drogę,  do tego jak już są to mówią tylko po albańsku. Kiedy kogoś widzimy upewniamy się czy jedziemy właściwą drogą. Jednak jak się bardzo pragnie dotrzeć do celu to można zrozumieć nawet albański – sami się o tym przekonaliśmy. Jeden z tubylców narysował nam drogę, która na jego mapie była cały czas prosta – w rzeczywistości mnóstwo rozjazdów a do nas należała decyzja, która droga jest tą właściwą. Otrzymujemy wyraźne wytyczne na jakie punkty się kierować – drogi są jednak tak kręte, że nie wiemy dokładnie w jakim kierunku jechać aby dotrzeć na kolejne wzgórze. Droga szutrowa z serpentynami w wielu miejscach osunięta.

Spotykamy pasterzy ze zwierzętami – a wraz nimi największe niebezpieczeństwo czyli psy pasterskie pilnujące najczęściej stad owiec. Były pokaźnych rozmiarów, a im większe stado tym dłużej za nami biegły z chęcią ugryzienia – a tu nie ma jak przyśpieszyć – droga nie pozwala (1-2 sporadycznie 3 takimi biegami operowaliśmy).Swoją uwagę skupiały przeważnie na pierwszym motocyklu, biegnąc za nami niekiedy  ok. 1 km – Hacie jadący za nami skupiali na sobie resztki uwagi i wcale nie było to mniej niebezpieczne na tej bardzo nierównej drodze z takim obciążeniem.
w końcu pierwsze ślady asfaltu po południu – dojechaliśmy do drogi głównej (czerwonej) wiodącej do Gjiokastry – URATOWANI !

przez chwilę bierzemy udział w paradzie weselnej – kamerzyści wychylają się z okien samochodu by uwieczniać jadącą za sobą parę młodą – wyprzedzamy i trąbimy jak szaleni. Jak wesele to wesele! . Zatrzymujemy się w przydrożnym barze przy wodospadach koło Gjirokastry. Para weselna przyjeżdża i wraz z gośćmi zasiadają do stołu piją wodę i ruszają dalej na paradę uliczną. Najwyraźniej panują tu inne zwyczaje weselne.

Do Albanii 2009 - Gjirokastra, miasto białych dachów w Albanii
Do Albanii 2009 – Gjirokastra, miasto białych dachów w Albanii

Gjirokastra kolejny zabytek na liście (Unesco) – nazywane „Miastem Białych Dachów” – zaczynamy zwiedzanie od górującej na wzgórzu twierdzy, wewnątrz której znajdują się różnego rodzaju militaria. Robimy sobie zdjęcie pod wielkim sołdatem – Kaśka znajduje strategiczna pozycje pod jajami. Na ulicach w miarę czysto więc mieliśmy nadzieję, że przynajmniej tutaj nie zobaczymy zwałów śmieci. Zabytek zabytkiem a w mieście na zapleczu domów śmieci, śmieci, śmieci !.

Do Albanii 2009 - Albańskie widoki w drodze do Macedonii
Do Albanii 2009 – Albańskie widoki w drodze do Macedonii

– Z tego miejsca ruszamy w kierunku Macedonii – nie chcemy testować kolejnych dróg oznaczonych żółtym kolorem. Po drodze przejeżdżamy mostami przez śmierdzące rzeki. Zatrzymujemy się na jednej z wszechobecnych stacji benzynowych z powodu oberwania chmury. Spotykamy pasterzy. Pasą krowy, które zatarasowały nam na 10 minut drogę. W jednym z miasteczek osły stoją na środku skrzyżowania. Zatrzymujemy się przy wszechobecnych bunkrach – grzybkach. Podziwiamy górskie widoki.

– Nocleg 16 –  gdzieś w albańskich górach – w nocy odwiedza nas tajemniczy intruz. Robi się strasznie. Słyszymy czyjeś kroki i coś nas wyraźnie obwąchuje. Szpera po motocyklach i łazi wokół namiotu. Brzdąka po garach. Nadmuchujemy wór na śmieci i strzelamy w celu odstraszenia. Rezultat – nocny intruz ciągle przy namiocie, Haciu przestał chrapać…  My nie śpimy, Kaśka też w pełnej gotowości, Haciu  – faza snu głębokiego…

10 sierpnia 2009 (poniedziałek)

– rano Hać wyrusza na zwiedzanie pobliskich bunkrów, które są po prostu wszędzie.

– Mijamy różne osoby, na osiołkach, koniach … ich niepowtarzalne twarze są ciągle w naszej pamięci

Do Albanii 2009 - trasa przez Albanię
Do Albanii 2009 – trasa przez Albanię

ALBANIA (informacje praktyczne)

Kraj wszechobecnych bunkrów, które widzieliśmy nawet na prywatnych posesjach. Sporo stacji benzynowych, na których można płacić w walucie albańskiej ale są też dystrybutory, przy których można płacić w Euro. Wszechobecne myjnie samochodowe. Kochają tu merole. Nieważne czy jesteś bogaty czy biedny – musisz mieć mercedesa. Trudno znaleźć jakiekolwiek sklepy spożywcze a na stacjach benzynowych jest niewielki wybór (np. napoje). Kraj, w którym ciągle buduje się drogi. Jadąc drogą oznaczoną kolorem czerwonym można być pewnym drogi asfaltowej.  Droga oznaczona kolorem żółtym pozostaje zagadka – nie wiadomo co się trafi: w północnej części Albanii bywają asfalty, na południu szutry, natomiast białe drogi są wyłącznie  szutrowe.

Za kierownicą panuje wolna amerykanka – więc trzeba bardzo uważać. Zdziwić może nagminne stosowanie klaksonu (w ich zwyczaju oznajmia się w ten sposób manewr wyprzedzania – nawet na piątego). Nigdzie więcej nie widzieliśmy samochodów na niemieckich numerach jeżdżących w taki sposób – to po prostu tubylcy pracujący w Niemczech. Planowaliśmy rozbijać się nad strumieniami jednak szybko zrezygnowaliśmy – woda jest brudna do tego śmierdząca a w korytach rzek widać mnóstwo śmieci. Kiedy po pierwszych intensywnych deszczach jej przybędzie zapewne po śmieciach nie będzie śladu (zaczną krążyć w morzu). Wysoko w górach gdzie nie ma w pobliżu żadnych osad. Można tam znaleźć czystą wodę. Spaliśmy głównie na dziko. W tym kraju nie ma kempingów. Mijani ludzie byli bardzo mili i przyjaźni. Chętnie wskazywali nam drogę, szkoda, że gaworzyli tylko im znanym języku.

Jeśli ktoś chce zobaczyć inny świat to POLECAMY  Albanię!!! Do tego jest to raj dla motocyklistów uwielbiających jazdę po szutrach.

Waluta – Lek. Ceny paliw (1.0 – 1,2 E). Drogi główne asfaltowe (czerwone) pozostałe najbardziej prawdopodobne to szutry. Motocykliści, którzy lubią jazdę po szutrach i bezdrożach połączonych z serpentynami znajdą to czego chcą.

Trudne do znalezienia kempingi lub ich zupełny brak – nie korzystaliśmy. Wejścia do obiektów turystycznych w tych których byliśmy to ok. 2 E.

Do Albanii 2009 - wyścig rydwanów w Albanii
Do Albanii 2009 – wyścig rydwanów w Albanii

Do Albanii 2009 - Macedonia usłana pociskami
Do Albanii 2009 – Macedonia usłana pociskami

Macedonia

– na odprawie celnej trochę poczekaliśmy zanim ktoś do nas raczył podejść, dzięki temu mieliśmy okazję przestudiować wiele ciekawych plakatów i ulotek. Niektóre z nich uzasadniały zakaż używania broni palnej. Celnicy i pogranicznicy zignorowali nas zupełnie. Poczuliśmy się niekomfortowo. Na granicy straszą przestrzelone tablice. Pozostałości po wojnie są tu ciągle widoczne…

Klasztor św. Nauma –  zwiedzamy i podziwiamy czystą wodę jeziora Ochrydzkiego, która jeszcze parę km wcześniej (w Albanii) nie była tak przejrzysta. Hacie cieszą się serwowanym w pobliskich i budkach tanim i  pysznym regionalnym jedzeniem.

Ochryda – zwiedzanie starego miasta – antyczny teatr, twierdza cara Samuela i wiele innych  zabytków, również motoryzacji jakich nie brakuje we wszystkich krajach bałkańskich (zastawy, fiaty 500, fiaty 126 p … )

Tetowo czyli centrum derwiszyzmu – miasto typowo islamskie. Zwiedzamy Kolorowy meczet. Przechodnie patrzą na nas niezbyt przyjacielsko, większość kobiet ma na sobie ortodoksyjne szaty i zakryte twarze. Hacie zostali zaproszeni na herbatkę w czasie kiedy my poszukiwaliśmy bankomatu. W mieście dominują meczety. W żadnym sklepie nie sprzedają alkoholu. Zmykamy więc czym prędzej.

Do Albanii 2009 - macedoński bunkier przy wjeździe z Albanii
Do Albanii 2009 – macedoński bunkier przy wjeździe z Albanii

– Jedziemy kawałek płatną autostradą – widzimy, że tubylcy śmigają bez opłaty przez bramki – pokazują żebyśmy jechali – na następnej robimy to samo – ja i Tamara obrywamy po kasku gumowym szlabanem opuszczonym w ostatniej chwili przez bramkowego. Hacie też śmigają bez płacenia.  Przejechaliśmy – dreszczyk emocji minął dopiero po jakimś czasie. Radość w rezultacie złamania prawa była ogromna.

szukamy Kanionu Matka (nad Jeziorem Matka), w naszym przewodniku napisano, że można nim przejechać a na turystów czeka duchowa uczta. Zrobiliśmy 4 nie udane podejścia. Nie znaleźliśmy w/w kanionu. Straciliśmy pół dnia na szukaniu ducha.

– w Skopje kupiliśmy alkohol – nie było łatwo. W niektórych sklepach po 19 nie sprzedają już wyskokowych trunków. Mieliśmy jednak duże pragnienie i znaleźliśmy sklep z alkoholem. Szukamy kempingu – widzieliśmy jeden po drodze – jest zamknięty. Podjechaliśmy z innej strony po czym dowiedzieliśmy się, że można się rozbić gdzie się dusza pragnie. Kemping to ogromny plac z tysiącami opuszczonych przyczep kempingowych – zdemontowanych i  zdezelowanych. Rozbijamy namioty – po jakimś czasie podeszło do nas dwóch panów z bronią. Z ich bezładnej gadaniny zrozumieliśmy, że musimy opuścić to miejsce przed godziną 8.00 zanim pracę rozpocznie policja mająca tu posterunek. Nie wnikamy dlaczego – zmyliśmy się z rana.

– Nocleg 17 okolice Kanionu Matka stary opuszczony ale strzeżony kemping. Prysznic wzięliśmy po kryjomu w baraku – po sąsiedzku. Hacie skorzystali jako pierwsi. My nie mieliśmy tej przyjemności. W momencie namydlenia – zabrakło wody. Następna godzinę straciliśmy na poszukiwaniu wody i chęci spłukania z siebie szamponu i mydła.

11 sierpnia 2009 (wtorek)

– podejmujemy kolejne próby dojechania do Kanionu Matka – na próżno

– Wyruszamy w kierunku Kosowa

Do Albanii 2009 - Kosowo, polski posterunek graniczny sił KFOR
Do Albanii 2009 – Kosowo, polski posterunek graniczny sił KFOR

KOSOWO – posterunek graniczny

– zatrzymaliśmy się przy znajomo wyglądającym obiekcie – posterunek, biało czerwona flaga i samochód marki STAR. Dowiedzieliśmy się, że jest to przejście graniczne dla KFOR. Mieliśmy szczęście, że w budce obok nie było macedońskiego/serbskiego policjanta, który przeważnie robi awantury wszystkim turystom pragnącym zasięgnąć jakichkolwiek informacji na granicy.

rozmawiamy z polskimi żołnierzami – słyszymy oszałamiające fakty (o tym, jak Serbowie niedawno wrzucili do studni ok. 40. Albańczyków z Kosowa a po nich kilka granatów, o tym ile po każdym patrolu przywożą skonfiskowanej broni i wiele innych)

– opowiedzieli o oddanym dzień wcześniej do użytku wiadukcie, który z samego rana następnego dnia był już zaminowany – tak o tym powiedzieli –  „Całe szczęście, że na patrolu przyjechaliśmy tam jako pierwsi – wiadukt już jest rozminowany.”

– z Kosowa wyjeżdżają 3 motocykliści z Belgii (zrobili wielkie kółko przez Ukrainę, Rosję, Gruzję, Turcję trafiając  w końcu do Kosowa – 3 dni szukali drogi, którą mogliby wyjechać – opowiedzieli, że podczas całej trasy nigdzie nie mieli tyle problemów przy przekraczaniu granicy  jak tu – zielona karta nie obowiązuje w Kosowie. Trzeba zapłacić 50 Euro.  Poza tym co chwilę zatrzymywał ich i sprawdzał patrol serbskiej policji (dodatkowa kasa), muszą zjechać z drogi głównej bo ta jest nieprzejezdna). Skierowali ich na drogi, które wyglądają  jak owcze ścieżki.

– mimo tego co usłyszeliśmy chcemy wjechać do Kosowa – Polski żołnierz dzwoni do przełożonego z zapytaniem czy możemy (widzieliśmy i słyszeliśmy, że kłócił się z nim ok. 15 minut) – niestety nie mogą was wpuścić ze względu na stan podwyższonej gotowości

– żegnamy się z żołnierzami i odjeżdżamy.

Do Albanii 2009 - trasa przez Macedonię
Do Albanii 2009 – trasa przez Macedonię

Macedonia

– podejmujemy ostatnią próbę dojechania do Kanionu Matka – Polscy żołnierze powiedzieli, że tam niedawno byli przejeżdżając przez jakiś tunel, którego mimo usilnych prób nie znaleźliśmy. To była ostatnia próba – jedziemy do Serbii.

MACEDONIA – informacje praktyczne

Ładny ale mało przez nas poznany kraj. Zdecydowanie czystszy od Albanii, ale śmieci nie brakuje. Jest za to sporo zabytków motoryzacji. Piękne zabytki – niestety nie wszystkie udostępnione do zwiedzania – np. zamek w Ochrydzie. Wśród krajów bałkańskich jeden z najtańszych krajów.

Waluta – Denar Macedoński. Ceny paliw (1.0 – 1,2 E). Drogi dobre.

Trudne do znalezienia czynne kempingi – skorzystaliśmy z dawno już zamkniętego, który musiał być zapleczem turystycznym stolicy Skopje – obecnie coraz większa ruina. Tak sobie myśleliśmy, że może właścicielem był obywatel innego obecnie kraju dawnej Jugosławii. Wejścia do obiektów turystycznych, w tych których byliśmy – darmowe.


Do Albanii 2009 - Nisz, wieża czaszek w Serbii
Do Albanii 2009 – Nisz, wieża czaszek w Serbii

Serbia

– w przewodniku znaleźliśmy z opisu ciekawe miejsce nazwane „Wieża Czaszek” – jedziemy więc do miasta Nisz.

Nisz – „Wieża Czaszek” – wybudowana z czaszek Serbów przez ich tureckiego oprawcę jako postrach (ok. 450 czaszek z czego zachowało się tylko 45?)

– szczerze mówiąc spodziewaliśmy się czegoś bardziej okazałego – jedziemy dalej

– Nocleg 18 w pensjonacie k. miasta Zajcar (piwkowanie)

Do Albanii 2009 - Serbia, twierdza Golubacz - miejsce śmierci Zawiszy Czarnego
Do Albanii 2009 – Serbia, twierdza Golubacz – miejsce śmierci Zawiszy Czarnego

12 sierpnia 2009 (środa)

Kanion/wąwóz Derdap wzdłuż Dunaju. Na drugim brzegu Rumunia.

twierdza w miejscowości Golubacz jest nietypową bramą wjazdową do wąwozu częściowo zalanego przez Dunaj.

Do Albanii 2009 - pożegnanie z Haćami
Do Albanii 2009 – pożegnanie z Haćami

– piękne i niespodziewane widoki.

– dojeżdżamy do przejścia granicznego z Rumunią – tu rozdzielamy się – Hacie mkną do Rumunii a my wracamy jeszcze pooddychać morskim powietrzem na chorwackie wybrzeże.

– jazda, jazda, jazda … (zależy nam na czasie. Tego dnia (tej doby) przejeżdżamy 1500 km).

– nocleg 19 – Hacie gdzieś w Rumunii, my Chorwacja koło Karlovaca (drzemka 3h i nad morze)

Do Albanii 2009 - Serbia, skalna rzeźba przy kanionie Derdap wzdłuż Dunaju
Do Albanii 2009 – Serbia, skalna rzeźba przy kanionie Derdap wzdłuż Dunaju

13 sierpnia 2009 (czwartek)

– zatrzymujemy się w Cirkvenicy – kwatera prywatna 50 m. do morza – pod nami restauracja i produkcja browaru z czego oczywiście korzystamy. Browar tak dobry, że wieczorami do baru przychodzą smakosze w celu uzupełnienia pustych beczułek czy butelek będących domowymi zasobami.

– nocleg 19 – na kwaterze chlejemy pyszny browar i konsumujemy chorwackie potrawy.

Do Albanii 2009 - Park Narodowy Plitwickie Jeziora w Chorwacji
Do Albanii 2009 – Park Narodowy Plitwickie Jeziora w Chorwacji

14 sierpnia 2009 (piątek)

– pogoda jest niepewna więc jedziemy do Parku Narodowego Plitwickie Jeziera

– bilet równie drogi jak w Parku Narodowym Krka – w tej samej cenie do wyboru różnej długości i trudności trasy – my wybieramy oczywiście tę najdłuższą.

– cały park to przepiękne i malownicze miejsce – jeziora położone na różnych poziomach (piętrowo) – pomiędzy nimi znajduje się niezliczona liczba wodospadów – ścieżki prowadzą dookoła każdego z nich.

płyniemy stateczkiem, który jest w cenie biletu. Podobnie jak w parku Krka są tu liczne ryby „żebraki.”

– tego miejsca nie da się opisać – tam po prostu trzeba pojechać

najwyższy wodospad „Veliki Slap” ma wysokość 78 m – żeby zrobić sobie zdjęcie na jego tle musimy się oddalić

– nocleg 20 w lokalu nad naszą kwaterą konsumujemy i pijemy za zdrowie Haciów i całej ekipy RoztoczeRiders (delektując się wspaniałym smakiem wyrabianego tutaj piwa prosto z wielkiej beczki).

Do Albanii 2009 - Park Narodowy Plitwickie Jeziora w Chorwacji
Do Albanii 2009 – Park Narodowy Plitwickie Jeziora w Chorwacji

15 sierpnia 2009 (sobota)

– Cirkwenica – opalanie i połowy w morzu, kraby pustelniki, jeżowce, krewetki i inne stworzenia

– umilamy sobie czas 😉

– nocleg 21 kwatera (ostatnie piwkowanie – żegnamy się z Chorwacją)

16 sierpnia 2009 (niedziela)

– powrót do Polski – wg wyliczeń powinniśmy dojechać do wieczora

180 km przed Budapesztem – AWARIA – poszło łożysko w tylnym kole – wyciek oleju na wielka skalę – motocykl nie nadaje się do jazdy – jest niedziela…

– Trafia nam się gość z Polski, który proponuje nam pomoc (chce nas podwieźć ). Bardzo miły pan, który bardzo miło liczy sobie za pomoc.

– staram się zorganizować akcję ratunkową – kto po nas przyjedzie ???

– z Rzeszowa wyrusza błyskawicznie akcja ratunkowa .

– po kilku godzinach – URATOWANI główny dowodzący akcji ratunkowej „Szwagier”

– nocleg 22 – w samochodzie a nad ranem w garażu u „Szwagra”.

Specjalne podziękowania „Szwagieru” za nieocenioną pomoc w transporcie i tak szybką reakcję.
17 sierpnia 2009 (poniedziałek)

– wróciliśmy



Mapy z wyjazdu

18/05/2010

O autorze

Glazio


JEDEN KOMENTARZ DO ARTYKUŁU Do “Wyprawa do Albanii – 2009”

Dodaj komentarz

luty 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
2425262728  
Reklama

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ

Redakcja
Radiator - Turystyka Motocyklowa
E: kontakt@radiator-mototurystyka.pl
W: www.radiator-mototurystyka.pl