Z pasji o nazwie motocykle nigdy się nie wyrasta
Pewien brytyjski motocyklista uległ wypadkowi motocyklowemu, w skutek którego zmarł 3 razy i przeszedł 38 operacji. Dziś zapalony biker planuje wielki powrót na motocykl.
Wiele osób, dla których życiową pasją są motocykle ma już za sobą mniejsze lub większe „przygody” drogowe. W większości przypadków nie nie stoją one na przeszkodzie by kontynuować swoją życiową drogę.
Historia Garego Brennana jest właśnie takim przypadkiem. 52-letni Brytyjczyk podczas jednej z motocyklowych przejażdżek uległ wypadkowi. Przy dużej prędkości uderzył w samochód, rozbijając doszczętnie swojego Hypermotarda. Gdy na miejsce zdarzenia przybyły służby ratunkowe, stan Gary’ego był krytyczny. Lekarz ogłosili jego zgon, jednak ratownicy nie przerywali reanimacji motocyklisty. Wtedy stał się cud, serce zaczęło bić. Chwilę później helikopter zabrał rannego do szpitala w Leeds.
Tam serce motocyklisty jeszcze dwukrotnie się zatrzymywało. Jego rodzina pogodziła się z myślą o śmierci męża, ojca i dziadka. Lekarze zdecydowali się wprowadzić Gary’ego w śpiączkę farmakologiczną, by dać jakiekolwiek szanse organizmowi na regenerację. Po sześciu tygodniach zaczął się trudny proces licznych zabiegów, które miały za zadanie przywrócić choć część sprawności. W sumie przeprowadzono 38 operacji. Organizm Brytyjczyka okazał się bardzo silny, ale obrażenia były wciąż bardzo poważne i wymagały rehabilitacji. Przykuty do wózka inwalidzkiego już pierwszego dnia zapowiedział, że będzie chciał wrócić za kierownicę motocykla.
Rehabilitacja trwa, a Gary powoli odzyskuje siły. O pełnej sprawności może na pewno zapomnieć, ale determinacja i zapał jaki tkwi w motocykliście może sprawić, że kiedyś wsiądzie na motocykl.
Prawda jest taka, że od „zwykłych” śmiertelników odróżnia nas to, że „żyjemy i umieramy dla naszej pasji”. A ty wrócił byś za kierownicę motocykla po takim zdarzeniu?
Tekst: Kuba Alaborski
Źródło: bikers.pl
Dodaj komentarz
You must be logged in to post a comment.