
Nasza przygoda z Marokiem zaczęła się w uroczy choć mroźny październikowy wieczór w Ustrzykach.

Tutaj postanowiliśmy zakończyć nasz sezon motocyklowy 2013 r. na tegorocznej edycji Bieszczadzkiej Tułaczki. Właśnie tutaj przy kufelku grzanego piwa i trzasku drwa w kominku narodził się pomysł podróży do Maroka i właśnie tutaj poznaliśmy część naszej marokańskiej drużyny: Tomka i Martę. Szczerze – nie przypuszczałam, że chmielowe bajania dojdą do skutku.

A tymczasem już w listopadzie był plan, bilety, zmontowana drużyna i głowa pełna pomysłów na cudowne ferie w Afryce. Do Maroka wybraliśmy się w styczniu 2014r.

Zadania rozdzielone. Nam przypadło planowanie trasy wraz z miejscami noclegowymi.

Planowane 5500 km było mocno napiętym planem, ale ile razy leci się do Afryki (kto wie?). Na kołach spędziliśmy 12 dni z 14 (dwa dni w samolocie).

Maroko to cudowny kraj. Kraj kontrastów, kolorów, zapachów i wszechobecnych śmieci. Kraj pysznych pomarańczy, soczystych mandarynek, dromaderów i skuterów. Przede wszystkim kraj gór.

Przemierzając kraj wrzesz i wzdłuż to wznosiliśmy się to opadaliśmy wijąc niekończącymi się serpentynami. Z jednej strony strach patrzeć, z drugiej żal tracić widoki. Człowiek rozdarty ciągłym wyborem.

Gdy już myśleliśmy, że góry swym urokiem kupiły nas całkiem dotarliśmy nad ocean i zagubiliśmy się w bezkresie błękitu huczącego dumnie.

Posmakowaliśmy owoców morza, które w towarzystwie albatrosów smakowały jak nigdzie indziej.

I można by pomyśleć, że już pełnie szczęścia osiągnęliśmy. Jednak dopiero teraz czekała na nas prawdziwa przygoda.

Przed nami hamada. Sprawdzian charakterów, umiejętności, wytrwałości, sprzętu – przygoda.

Dwa dni pełne emocji i trudów, piasków i kamieni, szutrów i brodów, jezior wyschniętych i nie do końca wyschniętych, upadków i siniaków, i aż serce rośnie na samo wspomnienie.

I dzięki Bogu nie padało nam na hamadzie bo do dzisiaj byśmy tam koczowali.

Podsumowując:
Z planowanych 5500 km przejechaliśmy ok 4000 niezapomnianych kilometrów.

Zaliczyliśmy jeden wypadek (stąd zmiana planów i cięcia w kilometrach).

Jedną awarię motocykla. Jedną złamaną rękę, jedno wstrząśnienie mózgu.

Pierwszy dziewiczy lot samolotem.

Najniższa zanotowana temp. +2C, najwyższa +24 C.

Najwyższa pokonywana przełęcz 2190 m n.p.m. (Tizi-n-Test).

Całość trasy zaliczyły 3 z 6-ciu motocykli.

6 motocykli, 8 osob, Tanger, Szewszawan, Volubilis, Meknes, Merzouga, wąwozy Todra i Dades, Taraoudant, Tiznit, M`Said Tan-Tan, Assa, przełęcz Tizi`n Test, Marakesz, Safi, Casablanka i Tanger.

To były niezapomniane wrażenia, wszystkim serdecznie polecamy.

Róża i Konrad Kutkowscy

Jeśli ktoś ma pytania dotyczące szczegółów podróży ślijcie e-mail: rossaku@gmail.com
Zainteresowanym udostępnimy linka do galerii zdjęć z Maroka.

Relacja – Moto Maroko 2014 – pdf1
JEDEN KOMENTARZ DO ARTYKUŁU Do “Moto Maroko 2014 – fotorelacja”