Serbski zawrót głowy
Filmy, Nowinki motocyklowe, Wyjazdy weekendowe, Wyprawy motocyklowe

Serbski zawrót głowy

IMG_1278
Serbia – wodospad Sopotnica

Kliknij i oglądaj więcej zdjęć z wyjazdu. Wkrótce film z wyjazdu >>>

Długi weekend z „Bożym Ciałem” okazał się w tym roku zbawieniem dla wszystkich ceniących podróże i turystykę – dla nas także. Nie zastanawialiśmy się zbyt długo nad celem naszego wyjazdu. Miejsce docelowe jawiło nam się jasno i wyraźnie.  Sopotnica – najwyższy wodospad Serbii położony w południowo-zachodniej części kraju był spełnieniem naszych marzeń. Bardzo chcieliśmy zobaczyć go jeszcze raz, spędzić kilka chwil w tym magicznym i dzikim miejscu, mimo że dzieliło nas od niego ponad 1000 kilometrów w linii prostej. Przez pięć dni pokonaliśmy 2833 kilometry i wszystkie bez wyjątku były ekscytujące i niepowtarzalne. Nie oddałabym ani jednego….

IMG_1294
Serbia – Sopotnica

Z Lubaczowa wyjechaliśmy w środę po południu (około 16:00). Najpotrzebniejsze rzeczy spakowaliśmy w przeddzień wieczorem. Zresztą nie potrzebowaliśmy wiele – namiot, śpiwory, maty, kilka rzeczy osobistych, trzy konserwy i kanapki na drogę. Całe pakowanie trwało niespełna pół godziny. Moim zdaniem, jeśli się za dużo myśli o celu podróży i poświęca zbyt wiele czasu na pakowanie wpływa to niekorzystnie na samą podróż i jej uczestników. Nie myślmy i nie analizujmy – jeśli nie musimy. Nie planujmy też za dużo – czasami spontaniczne działanie jest najlepszym rozwiązaniem. Nasi znajomi często dziwią się, jak szybko podejmujemy decyzję o wyjeździe. Im dłużej zastanawialibyśmy się nad podróżą, tym rzadziej pewnie wyjeżdżalibyśmy.

IMG_1313
Serbia – wodospad Sopotnica

W dość szybkim tempie przejechaliśmy przez Słowację i Węgry. Poruszaliśmy się głównie autostradami, ponieważ zależało nam na czasie. Naszym celem była Serbia i jej chcieliśmy poświęcić nasz czas i zainteresowanie. Pierwszy nocleg spędziliśmy w jakimś motelu tuż przy granicy węgiersko-serbskiej. Dojechanie na południe Serbii zajęło nam jeszcze prawie cały dzień. W miejscu docelowym byliśmy około 19:00. Żeby tu dojechać pokonaliśmy setki kilometrów asfaltowych dróg i kilkadziesiąt kilometrów trudnej, górskiej szutrowej drogi. Widoczność była jeszcze całkiem niezła i przed zapadnięciem zmroku udało nam się zobaczyć wodospad Sopotnica w całej okazałości. Widok bezcenny. Wrażenia niezapomniane. Wspomnienia niezapomniane. Serbia po raz kolejny zawróciła nam w głowie!!!

IMG_1350
Serbia – wodospad Sopotnica

Wodospad Sopotnica położony na zboczach Jadovnika tworzą kaskady rzeki Sopotnicy, której rwące wody energicznie spływają w dół. Co takiego magicznego ma w sobie to miejsce, że wracamy tu raz za razem przyciągani niczym przez magnes?! Krystalicznie czysta woda, dzika przyroda i piękny krajobraz, którego nie zadeptały jeszcze tłumy turystów. Oto cała prawda! Może banalna, ale prawdziwa! W dobie nowoczesności, wszechobecnego konsumpcjonizmu i wygody coraz mniej już takich miejsc na świecie. Za kilka, może kilkanaście lat będą rzadkością i mekką  dla poszukujących spokoju i bliskości z naturą.

IMG_1358
Serbia – wodospad Sopotnica

Pod Sopotnicą spędziliśmy półtora dnia i dwie noce (część czwartku i cały piątek). Do snu kołysał nas huk wodospadu i grzmoty przetaczających się nad górami burz. To zabawne byliśmy tam tak krótko, a ja mam wrażenie jakbyśmy spędzili w tym miejscu kilka dni. Nawet czas ma szacunek dla tego pięknego ustronia i płynie tu wolniej. Z przyjemnością wędrowaliśmy po ścieżkach, które odkryliśmy w zeszłym roku, eksplorowaliśmy wodospad i ładowaliśmy akumulatory. W sobotę rano pożegnaliśmy nasz piękny wodospad i rozpoczęliśmy podróż powrotną. Jeden dzień pod Sopotnica jest niczym luksusowy tygodniowy pobyt w nowoczesnym spa.

IMG_1464
Serbia – wodospad Sopotnica

Ponieważ byliśmy tuż przy granicy z Czarnogórą nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności przejechania przez teren Parku Narodowego Durmitor. Kierując się w tamtą stronę od miejscowości Žabljak przejechaliśmy kolejny raz malowniczy i najgłębszy w Europie kanion rzeki Tary.

IMG_1488
Czarnogóra – rzeka Tara

Jego głębokość dochodzi miejscami nawet do 1300 metrów. Nad kanionem jest przerzucony most, który szczyci się mianem najwyższego w Europie (172 m). Tara oczarowuje szmaragdowym kolorem wody, który na długo zapada w pamięć…

IMG_1489
Czarnogóra – most na rzece Tara

Durmitor to niesamowite miejsce i wizytówka Czarnogóry. Wapienne góry (jedno z wyższych pasm Gór Dynarskich), głębokie kaniony, jaskinie, zjawiska krasowe na każdym kroku, wypływające ze skał źródła – jak można nie zakochać się w tym miejscu?!

IMG_1538
Czarnogóra – Durmitor

Głównym atutem Durmitoru jest jednak fakt, że można go przejechać wszerz i wzdłuż samochodem lub motocyklem po bardzo dobrej jakości asfaltowej drodze.

IMG_1537a
Czarnogóra – góry Durmitor

Jednak kierowcy, którzy decydują się na przejazd przez park są w dużym niebezpieczeństwie. Ze względu na walory widokowe łatwo się tu zagapić i zjechać w przepaść!

IMG_1537
Czarnogóra – Durmitor

Zatem, trzeba podziwiać z głową. Tego popołudnia dane nam było jeszcze nacieszyć oczy widokiem kanionu rzeki Pivy.

IMG_1554
Czarnogóra – kanion Piwy

Jazda nad krawędzią, drogą prowadząca przez skalne tunele jest niesamowitym przeżyciem i wielką przygoda.

IMG_1553
Czarnogóra – kanion Piwy

Po Czarnogórze przyszła kolej na Bośnię i Hercegowinę – kraj ze szmaragdowymi rzekami i krętymi, górskimi drogami.

IMG_1568
Czarnogóra-Bośnia i Hercegowina (przejście graniczne) rafting na rzece Tara

Tu, zrobiliśmy jeden przystanek. Nasz wybór padł na Sarajewo – miasto Zimowych Igrzysk Olimpijskich z 1984 roku. Bośniacka stolica po raz kolejny przyjęła nas serdecznie i swojsko.

IMG_1569
Bośnia i Hercegowina – roboty drogowe
IMG_1570
Bośnia i Hercegowina – roboty drogowe

W starej części miasta – na Bakcziszariji – panuje sympatyczna atmosfera, w powietrzu czuć smakowite zapachy bałkańskiej kuchni, a ludzie wiodą leniwy żywot. W mieście pełno było katolickich pielgrzymów i turystów z całej Europy, którzy przyjechali na spotkanie z papieżem Franciszkiem, znanym jako Papa Franja.

IMG_1571
Bośnia i Hercegowina – Sarajewo

Opuszczając muzułmańsko – katolickie Sarajewo kierowaliśmy się cały czas na północ. W Bośni nie ma autostrad, więc przejechanie tego kraju zajęło nam więcej czasu, niż się spodziewaliśmy. Późnym wieczorem dotarliśmy do Chorwacji, a tuz przed północą byliśmy już na południu Węgier. Tu, na jednym z parkingów przy autostradzie spędziliśmy ostatni nocleg. Nawet nie rozkładaliśmy namiotu, wystarczyły maty i śpiwory. Spaliśmy pod latarnią obok motocykla, ale śniliśmy o schowanym w chmurach tajemniczym wodospadzie Sopotnica.

IMG_1572
Nocna wpadka w rój owadów

Ostatni dzień podróży zaczęliśmy dość wcześnie, około godziny 6:00. Węgierski upał nie pozwolił nam długo pospać i sprawił, że chcieliśmy jak najszybciej uciec z Niziny Węgierskiej. Poszło nam to całkiem sprawnie i tuż po południu wjechaliśmy na terytorium Słowacji. Tu poszło już z górki. O 17:00 byliśmy w domu i pijąc zimne piwo dzieliliśmy się wrażeniami z podróży.

IMG_1573
Węgry – nocleg na parkingu

Podczas pisania tej relacji zastanawiałam się nad definicją szczęścia. Podobno istnieje kilkadziesiąt tysięcy definicji szczęścia. Dla mnie szczęście to możliwość podróżowania na motocyklu, dzielenia pasji z bliską osobą i poznawanie  świata. Nie wyobrażam sobie innego, „lepszego” życia. To chyba znaczy, że jestem szczęśliwa…

Kliknij i oglądaj więcej zdjęć z wyjazdu. Wkrótce film z wyjazdu >>>

DSC_0445


Tekst: Tamara Głaz
Film: Paweł Głaz

15/06/2015

O autorze

Glazio


Dodaj komentarz

luty 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
2425262728  
Reklama

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ

Redakcja
Radiator - Turystyka Motocyklowa
E: kontakt@radiator-mototurystyka.pl
W: www.radiator-mototurystyka.pl