Droga do Wardzi robi wrażenie, ujmuje swoją ogromną przestrzenią. Po drodze, 2 km przed samą Wardzią, na wysokim wzgórzu nad rzeką Mtkwari stoi stara, będąca dziś w ruinie twierdza Tmogvi.
Dojeżdżamy do Wardzi.
Sama Wardzia to skalne miasto, początkowo całkowicie schowane w skałach, polecił je wybudować gruziński król Jerzy III, początkowo jako obronną fortecę, broniącą rubieży gruzińskich przed atakami ze strony Mongołów i sułtanatów tureckich.
Jednak nie dożył ukończenia prac a jego następczyni, królowa Tamara najbardziej ceniona gruzińska królowa, zdecydowała o klasztornym charakterze tego miasta.
Potężny kompleks miał, aż 13 poziomów, na których znajdowało się ponad 6 tysięcy skalnych komnat, połączonych systemem tuneli, z własnym systemem doprowadzającym wodę pitną. Wejściami były ukryte tunele, zaczynające się nad rzeką Mtkwari.
Ze względu na późną porę zwiedzanie skalnego miasteczka zostawiamy na dzień następny. Plan był jeszcze wykąpać się w gorących źródłach ale nie było gościa który to obsługiwał.
Rozbijamy obozowisko, czekamy z lekkim zaniepokojeniem na chłopaków, gdyż już dawno powinni być. Okazuje się , że w tych ciemnościach nie było łatwo zjechać z tak stromego wzniesienia z wieloma wybojami.
W końcu dostrzegamy światła motorów i oddychamy z ulgą. Jak zwykle robimy sobie wieczorową ucztę